Do Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów,
Biskupów i innych Ordynariuszy utrzymujących pokój i jedność ze Stolicą
Apostolską, także do wszystkich wiernych katolików świata:
Czcigodni
Bracia, Ukochani Synowie, pozdrowienie i błogosławieństwo apostolskie.
"RERUM NOVARUM"
1. Czterdzieści lat upłynęło od ogłoszenia znakomitej
encykliki Rerum novarum przez śp. Naszego Poprzednika Leona XIII. Z
uczuciem radosnej wdzięczności zabiera się cały świat katolicki do
należytego jej uczczenia.
2. I słusznie. Wprawdzie temu dokumentowi
pasterskiej troski sam ten Poprzednik Nasz do pewnego stopnia przygotował
drogę swoimi encyklikami już to o początku społeczeństwa ludzkiego, którym
jest rodzina i czcigodny sakrament małżeństwa (1), już to o źródle władzy
państwowej (2) i o jej stosunku do Kościoła (3), już też o głównych
obowiązkach obywateli chrześcijańskich (4), czy przeciw socjalizmowi (5) i
błędnej nauce o wolności człowieka (6) itp., które dokładnie wyraziły myśl
Leona XIII, to jednak encyklika Rerum novarum tym się różni od
poprzednich, że w chwili, kiedy to było pożądane, a nawet konieczne,
wskazała całej ludzkości bezpieczne zasady dla rozwiązania trudnej sprawy
współżycia społecznego zwanej zagadnieniem społecznym.
Przyczyna
3. Nowa technika gospodarcza i rozwój przemysłu w całym
szeregu państw doprowadziły pod koniec wieku XIX do coraz jaskrawszego
podziału społeczeństwa na dwie klasy społeczne. Z tych jedna, nieliczna,
korzystała z wszystkich prawie udogodnień życia, których tak obficie
dostarczały nowoczesne wynalazki. Druga zaś, obejmująca olbrzymią masę
robotników, cierpiała przygnieciona straszną nędzą, bezskutecznie próbując
się z niej wyzwolić.
4. Taki stan rzeczy łatwo znosili ci, którzy,
opływając w dostatki, uważali go za skutek konieczny praw gospodarczych i
w konsekwencji tego całą troskę o ulżenie biednym zostawiali wyłącznie
miłosierdziu, jak gdyby miłosierdzie miało przesłonić to pogwałcenie
sprawiedliwości, które ustawodawcy nie tylko tolerowali, ale nawet czasem
powagą ustaw zatwierdzali. Natomiast nader niechętnie znosili te stosunki
twardym losem dotknięci robotnicy i burzyli się przeciw dalszemu
nadstawianiu karków pod to twarde jarzmo. Z tych jedni, porwani
niesumienną agitacją, zmierzali do zupełnego przewrotu społecznego; drudzy
zaś, których chrześcijańskie wychowanie chroniło od tych błędnych dążeń,
utwierdzali się w przekonaniu, że wielkie reformy są konieczne i że szybko
przyjść powinny.
5. Tego samego zdania było wielu katolików, zarówno
duchownych, jak i świeckich, których podziwu godna miłość już dawno
pchnęła do starań o ulżenie niezasłużonej nędzy proletariatu. Takie i oni
w żaden sposób nie mogli zgodzić się na to, by tak krzycząca i tak
nieuzasadniona nierówność w podziale dóbr doczesnych mogła naprawdę
odpowiadać zamiarom Najmędrszego Stwórcy.
6. Wszyscy oni uczciwie
szukali środka zaradczego na ten smutny stan rozstroju całego porządku,
jak i mocnego zabezpieczenia przeciw jeszcze większym niebezpieczeństwom,
które groziły. Wszakże taka jest już słabość ludzkiego umysłu, nawet w
najlepszych jednostkach - tu odepchnięci jako niebezpieczni nowatorowie,
tam znowu krępowani nawet przez własnych towarzyszów pracy, którzy
wyznawali inne zasady, gubili się w zamęcie poglądów i już nie wiedzieli,
w jakim kierunku iść im należy.
7. W tej rozterce umysłów, kiedy spory
wybuchały tu i tam, i nie zawsze były rozstrzygane na pokojowej drodze,
oczy wszystkich, jak zresztą często bywało, poczęły zwracać się ku Stolicy
Piotrowej, ku tej świętej strażnicy prawdy, z której się na cały świat
rozchodzą słowa zbawienia. I spływając do stóp Namiestnika Chrystusowego
na ziemi w niezwykłej liczbie, zarówno uczeni zajmujący się sprawami
społecznymi, jak pracodawcy oraz sami robotnicy, zgodnie prosili o
wskazanie im bezpiecznej drogi.
8. Długo rozważał to wszystko w sercu i
przed Bogiem roztropny Papież, do narad wzywał najdoświadczeńszych ludzi,
a sprawę badał uważnie ze wszystkich stron. W końcu przestrzeżony głosem
sumienia apostolskiego urzędu (7), aby nie dawał pozorów, że przez
milczenie uchyla się od spełnienia swego obowiązku (8), na mocy
zwierzonego sobie przez Boga urzędu postanowił przemówić do Kościoła
Chrystusowego i do całej ludzkości.
9. I zabrzmiał w dniu 15 V 1891 ów
głos długo wyczekiwany. Nie wstrzymany przez trudności samego zagadnienia,
nie złamany przez starość, z męską siłą wskazał ludzkości nowe drogi ku
rozwiązaniu kwestii społecznej.
Główne punkty
10. Znacie, Czcigodni Bracia i ukochani Synowie,
doskonale tę podziwu godną naukę, która stanowi nieprzemijający tytuł
sławy encykliki Rerum novarum. Najlepszy Pasterz, ubolewając w tym piśmie
z powodu, iż tak wielka liczba ludzi "znajduje się w stanie krańcowej a
niegodnej człowieka niedoli", sam wielkodusznie podjął się obrony sprawy
robotników, którzy "osamotnieni i bezbronni ujrzeli się z czasem wydanymi
na lup nieludzkości panów i nieokiełzanej chciwości współzawodników" ( 9).
Niczego się przy tym Papież nie spodziewa ani od liberalizmu
gospodarczego, ani od socjalizmu; pierwszy bowiem okazał się niezdolnym do
sprawiedliwego rozwiązania kwestii społecznej, a drugi doradza lekarstwo,
które jest stokroć gorsze od choroby i ludzkość wtrąciłoby w większe
jeszcze niebezpieczeństwo.
11. Korzystając z przysługującego sobie
prawa i słusznie sądząc, że jemu w pierwszym rzędzie zwierzona została
piecza nad religią oraz możność dysponowania wszystkim, co się z nią
bezpośrednio łączy, wystąpił Papież w sprawie, której "skutecznie się nie
rozwiąże o ile się nie przyzwie religii i Kościoła na pomoc" (10).
Opierając się wyłącznie na niezmiennych zasadach rozumu i objawienia
Boskiego, określił "prawa i obowiązki, którymi powinni być związani bogaci
i proletariusze, ci, którzy mienie, i ci, którzy pracę przynoszą" (11).
Wreszcie świadom posiadanej prawdy, "jako władzę mający" (Mt 7, 29)
wskazał i ustalił zadania Kościoła, władz państwowych i samych
bezpośrednio w tej sprawie zainteresowanych.
12. I nie na próżno
zagrzmiał głos apostolski. Przeciwnie, z podziwem słuchali go i z
najwyższym uznaniem przyjęli nie tylko wierni synowie Kościoła, ale także
wielu spośród tych, którzy błądzą dalecy od prawdy lub od jedności wiary,
i nieomal wszyscy ci, którzy odtąd zajmowali się bądź naukowym badaniem
spraw społecznych i gospodarczych, bądź stanowieniem praw dla tej
dziedziny.
13. Ze szczególną jednak radością przyjęli encyklikę
chrześcijańscy robotnicy, którzy zrozumieli, że najwyższy na ziemi
autorytet stanął po ich stronie i że ich broni; jak również ci szlachetni
mężowie, którzy w swej już długiej pracy nad poprawieniem losu robotników
doświadczyli prawie samej tylko obojętności ogółu i nienawistnej
podejrzliwości, jeśli nie otwartej nawet nieprzyjaźni. Słusznie tedy ci
wszyscy otoczyli to apostolskie pismo taką czcią, że w zwyczaj u nich
weszło wdzięcznym sercem co roku je przypominać przez odpowiednie
obchody.
14. W tym zgodnym chórze umysłów nie zabrakło jednak i takich,
którzy ulegli pewnemu zaniepokojeniu: Skutkiem tego szlachetna i wzniosła,
dla świata jednak zgoła nowa, nauka Leona XIII w niektórych kołach, nawet
wśród katolików, wywołała podejrzenie, u innych zaś nawet zgorszenie.
Śmiało bowiem burzył w niej Papież bożyszcza liberalizmu, wniwecz obracał
zastarzałe przesądy i odważnie wczuwał się w przyszłość, tak że ludzie
leniwi poczęli odwracać się do tej nowej filozofii społecznej, a bojaźliwi
lękali się wstąpić na jej wyżyny. Byli wreszcie i tacy, którzy wprawdzie
wyrażali podziw dla jej świetlanego ideału, uważali go jednak za nierealną
utopię, doskonałą jako przedmiot życzeń, ale nie nadającą się do
urzeczywistnienia.
Przedmiot niniejszej encykliki
15. Z tych tedy powodów, skoro 40 rocznicę encykliki
Rerum novarum tak uroczyście i z takim zapałem obchodzą wszyscy, a
zwłaszcza robotnicy licznie do Wiecznego Miasta napływający, uznaliśmy,
Czcigodni Bracia i ukochani Synowie, za wskazane skorzystać z tej okazji i
przemówić, a to w tym celu, aby przypomnieć te wielkie dobrodziejstwa,
które encyklika dała Kościołowi katolickiemu, a przez niego całej
ludzkości, aby dalej, społeczną i gospodarczą naukę tego znakomitego
Mistrza obronić wobec pewnych wątpliwości i niektóre jej punkty dokładniej
wyjaśnić, ażeby wreszcie, wydać sąd o dzisiejszym stanie życia
gospodarczego i poznać przyczyny socjalizmu, a potem wykryć źródło
obecnego rozstroju społecznego i równocześnie wskazać jedyną drogę
gruntownej naprawy, mianowicie chrześcijańskie odnowienie obyczajów. W ten
sposób ustaliliśmy trzy sprawy, które będą stanowić przedmiot obecnej
encykliki.
I. DOBRODZIEJSTWA ENCYKLIKI "RERUM NOVARUM"
16. Przystępując do pierwszej z zaznaczonych spraw, nie
możemy idąc za słowami świętego Ambrożego, że "nie ma większego obowiązku
nad obowiązek wdzięczności" (12), wstrzymać się od złożenia Bogu
Najwyższemu najgorętszego podziękowania za niezmierne dobrodziejstwa,
które przez encyklikę Leona XIII spłynęły na Kościół i ludzkość. Gdybyśmy
je nawet w pobieżnym tylko przeglądzie przypomnieć chcieli, musielibyśmy
przebiec nieledwie całą historię społeczną tych 40 lat. Można je jednak
ująć w trzy punkty, jak Poprzednik Nasz trzy wskazał sposoby
przeprowadzenia wielkiego dzieła odnowienia.
1. CO ZROBIŁ KOŚCIÓŁ?
17. Najpierw, jeśli chodzi o Kościół, Leon XIII tymi
jasnymi słowy określił jego zadanie: "Kościół dobywa z Ewangelii nauki,
które taką mają moc, że walkę społeczną,mogą doprowadzić do porozumienia,
albo przynajmniej odjąć jej ostrość i uczynić łagodniejszą; Kościół,
dalej, nie tylko umysł oświeca, ale stara się jeszcze pokierować życiem i
obyczajami jednostek za pomocą przykazań swoich; on też polepsza warunki
życia proletariuszów licznymi dziełami na ten cel stworzonymi" (13)
Na polu nauki
18. Kościół też nie zostawiał swych cennych skarbów w
ukryciu, lecz czerpał z nich obficie ku powszechnemu dobru upragnionego
pokoju. I tak sam Leon XIII, jak i Jego Następcy, bądź żywym słowem, bądź
pismem, głosili stale naukę społeczną i gospodarczą encykliki Rerum
novarum, z naciskiem ją przypominali i dostosowywali odpowiednio do
wymagań czasu i okoliczności, a zawsze w duchu ojcowskiej miłości i
wytrwałej troskliwości pasterskiej, biorąc w obroną przede wszystkim
warstwy ubogie i bezbronne (14). Podobnie postępowali liczni biskupi,
którzy niestrudzenie i z głębokim zrozumieniem tę naukę tłumaczyli,
własnymi uwagami objaśniali i do warunków różnych krajów przystosowywali
według myśli i zarządzeń Stolicy Apostolskiej (15)
19. Nic dziwnego, że
pod wodzą i kierunkiem Kościoła liczni uczeni, tak duchowni, jak i
świeccy, zabrali się z zapałem do nauk społecznych i ekonomicznych w duchu
potrzeb współczesnych, a to w tym szczególnie celu, ażeby w niezmienionej
i niezmiennej nauce Kościoła znaleźć środki zaradcze, dostosowane do
potrzeb nowych czasów.
20. W ten sposób na podstawie wskazań i światła
encykliki Leona XIII powstała odrębna społeczna nauka katolicka, którą
nieustannie i z wielką gorliwością rozwijają i pogłębiają owi wybrani
mężowie, których nazwaliśmy pomocnikami Kościoła. Nie zamykają jej oni w
mrocznych gabinetach ludzi uczonych, ale wychodzą z nią na światło i w wir
życia, o czym wyraźnie świadczą: studia z pożytkiem i z uznaniem ludzi
kwitnące przy katolickich uniwersytetach, akademiach i seminariach, zjazdy
społeczne lub "tygodnie", odbywane tak często i tak pięknymi owocami
nagrodzone, kółka studiów, wreszcie cenne i zdrowe wszelkiego rodzaju
pisma dla różnych kół czytelników przeznaczone.
21. To jeszcze nie
wyczerpuje pożytku, który przyniosła encyklika Leona XIII; albowiem nauki,
zawarte w encyklice 'Rerum novarum, powoli i prawie niedostrzegalnie
przeniknęły nawet do tych kół, które pozbawione jedności z Kościołem nie
uznają jego władzy. W ten sposób katolickie zasady społeczne stały się z
wolna wspólnym dobrem całej ludzkości. A my z radością stwierdzamy, że
wieczne prawdy, tak uroczyście głoszone przez śp. Naszego Poprzednika,
przytacza się często i za swoje uznaje nie tylko w niekatolickich
czasopismach i dziełach, ale nawet w izbach prawodawczych i sądowych
trybunałach.
22. Co więcej! Gdy kierownicy głównych państw przystąpili
po straszliwej wojnie do przywrócenia pokoju przez gruntowne odnowienie
stosunków społecznych, wówczas wśród uchwał, które miały regulować pracę
robotników w duchu sprawiedliwości i słuszności, znalazło się wiele
takich, które wykazują tak uderzające podobieństwo do zasad i wskazówek
Leona XIII, iż wydaje się, jak gdyby z całą świadomością z nich były
wyjęte. Zaprawdę wiekopomnym dokumentem jest encyklika Rerum novarum i
słusznie można do niej zastosować słowa Izajasza: "I poniesie chorągiew
między narody" (Iz 11, 12).
W praktycznym zastosowaniu
23. A tymczasem kiedy wskazania Leona XIII, dzięki
torującym im drogę badaniom naukowym, dotarły do szerokich kół
społeczeństwa, przyszła kolej na zastosowania praktyczne. Działalność ta
podjęta w duchu miłości czynnej zwróciła się przede wszystkim ku
podniesieniu tej klasy społecznej, która wraz ze świeżym rozwojem
przemysłu wprawdzie urosła w wielką liczbę, nie posiada jednak w ustroju
społecznym odpowiedniego dla siebie miejsca i stopnia, wskutek czego
znajdowała się w stanie prawie zaniedbania i poniżenia. Mówimy o
robotnikach. Ich to kulturalnemu podniesieniu kler tak świecki, jak
zakonny, jakkolwiek obciążony innymi pasterskimi obowiązkami poświęcił pod
przewodem biskupów wiele pracy, z wielkim także dla ich dusz pożytkiem. A
wytrwały ten trud, podjęty celem przepojenia umysłów robotników duchem
chrześcijaństwa, w wysokim stopniu przyczynił się do uświadomienia sobie
przez nich swojej prawdziwej godności, a zarazem uzdolnił ich do tego, by
przedstawiając jasno prawa i obowiązki swojej klasy legalnie i z
powodzeniem działali dalej i stali się w ten sposób przywódcami
pozostałych robotników.
24. Podjęto wreszcie liczne starania o
zabezpieczenie wyższego poziomu utrzymania. Zgodnie bowiem ze wskazaniami
Papieża stworzono nie tylko dzieła dobroczynności i miłosierdzia. Nadto
wszędzie powstały także nowe i z każdym dniem liczniejsze stowarzyszenia,
w których - zachęceni przez Kościół, a często pod kierunkiem kapłanów -
świadczą sobie wzajemną pomoc i usługi robotnicy, rzemieślnicy, rolnicy i
wszelkiego rodzaju pracownicy najemni.
2. CO ZROBIŁA WŁADZA PAŃSTWOWA
25. Odnośnie do obowiązku władzy państwowej Leon XIII,
zrywając śmiało z ograniczeniami narzuconymi jej przez liberalizm nie
wahał się uczyć, że władza państwowa nie powinna zadowalać się tylko rolą
strażniczki praw i porządku prawnego, ale że raczej ze wszystkich sił
winna się starać o to, by "za pośrednictwem systemu praw i urządzeń sam
ustrój i zarząd państwa sprzyjał dobrobytowi tak powszechnemu, jak
jednostkowemu" (16), że tak jednostkom, jak rodzinom należy zostawić
swobodę działania, o ile oczywiście pozwalają na to dobro publiczne i
prawa drugich, że obowiązkiem władzy państwowej jest ochrona społeczeństwa
i jego części składowych, lecz że przy obronie praw osób prywatnych trzeba
uwzględniać interesy przede wszystkim ludzi słabych i biednych. "Warstwa
bowiem bogatych dostatkami obwarowana mniej potrzebuje opieki państwa;
klasy natomiast ubogie pozbawione ochrony, jaką daje majątek, szczególniej
tej opieki potrzebują. Dlatego państwo powinno bardzo pilnym staraniem i
opieką otoczyć pracowników najemnych, stanowiących masy ludności
biednej"(17).
26. Nie przeczymy wprawdzie, że jeszcze przed encykliką
Leona XIII niektórzy kierownicy państw zaradzili pewnym ważniejszym
potrzebom robotników i powściągnęli co sroższe krzywdy. Ale dopiero wtedy,
kiedy ze Stolicy Piotra rozszedł się głos na cały świat, kierownicy państw
uświadomili sobie wreszcie lepiej ten obowiązek swego urzędu i przystąpili
z przekonaniem do rozwinięcia szerszej polityki społecznej.
27. W
rzeczy samej, z chwilą zachwiania się pozornych pewników liberalizmu,
które od dawna krępowały skuteczną działalność rządów, same społeczeństwa
pobudziła encyklika Rerum novarum do bardziej zdecydowanego wejścia na
drogę polityki społecznej, a wielu wzorowych katolików skłoniła do
udzielenia pomocy rządom w tej sprawie tak dalece, że często oni właśnie
byli znakomitymi rzecznikami tej nowej polityki nawet na posiedzeniach
parlamentu. Co więcej ! Nowe te ustawy społeczne nierzadko przez samych
kapłanów natchnionych ideami Leona XIII były izbom prawodawczym
przedstawiane i przez nich także potem najusilniej w wykonaniu
poparte.
28. Z tego nieprzerwanego i niesłabnącego trudu wyrosła nowa
gałąź prawa, dawnym wiekom zupełnie nieznana, która usilnie chroni święte
prawa robotnika, wynikające z jego ludzkiej i chrześcijańskiej godności.
Prawa te biorą w opiekę: duszę, zdrowie, siły, rodzinę; mieszkanie,
warsztat pracy, płacę, ubezpieczenie od wypadków przy pracy, w końcu
wszystkie warunki pracy najemnej, szczególną zaś pieczą otaczają kobietę i
dziecko. Zapewne nie wszędzie i nie we wszystkim dokładnie odpowiadają te
prawa zasadom ustalonym przez Leona XIII; nie da się jednak zaprzeczyć, że
w wielu punktach są echem encykliki Rerum novarum, której też odtąd w
wielkiej mierze przypisać należy zmianę warunków życia robotniczego na
lepsze.
3. CO ZROBILI SAMI ZAINTERESOWANI
29. Wreszcie wyjaśnił mądry Papież w swej encyklice, że
wiele w tej sprawie mogą zdziałać sami pracodawcy i robotnicy, a to, "za
pośrednictwem tych urządzeń, które pomagają potrzebującym i klasy
społeczne do siebie zbliżają" (18). Na pierwszym zaś miejscu kazał stawiać
stowarzyszenia, które obejmowałyby bądź samych robotników, bądź razem
robotników i pracowników, Ojciec święty szeroko je objaśnia i zaleca,
tłumacząc przy tym z zadziwiającą mądrością ich naturę, rację bytu,
użyteczność, prawa, obowiązki i ustrój.
30. Wskazówki te odpowiadały
doskonale potrzebom czasu. Wszak w szeregu państw w tym czasie władzę
polityczną sprawowali ludzie przesiąknięci liberalizmem i dlatego niezbyt
przyjaźni dla organizacji robotniczej, a nawet wrogo do niej usposobieni;
i podczas gdy uznawali podobne stowarzyszenia tworzone dla innych klas
społecznych, a nawet je opieką otaczali, wbrew prostej sprawiedliwości
odmawiali naturalnego prawa stowarzyszania się tym, którzy go najbardziej
potrzebowali dla obrony przed przemocą możnych. Nawet i wśród katolików
byli tacy, którzy niechętnie patrzyli na próby organizacji robotniczej,
węsząc w nich ducha socjalizmu lub rewolucji.
Zrzeszenia robotników
31. Na tym polega szczególne znaczenie tych zasad
popartych autorytetem Leona XIII, że zdołały pokonać te sprzeciwy, a
wątpliwości rozwiać. A jeszcze większe polega na tym, że chrześcijańskich
robotników pobudziły do tworzenia stowarzyszeń według poszczególnych
zawodów i wskazały im sposób zakładania tych stowarzyszeń. Dzięki temu na
drodze prawa utrzymały bardzo wielu, których mocno pociągały
socjalistyczne organizacje, głoszące się jedyną obroną i opieką słabych i
uciśnionych.
32. Szczególnie trafną była uwaga Papieża w encyklice
Rerum novarum, że "należy jako ogólną i niezmienną zasadę organizacji i
kierownictwa w związkach robotniczych uznać żądanie, by członkom swoim w
granicach możliwości dostarczały środków najstosowniejszych i
najskuteczniejszych do osiągnięcia celu, którym jest: pomyślność
stowarzyszonych w zakresie dóbr duchowych, cielesnych i materialnych".
Jest zaś rzeczą jasną, że "szczególną uwagę, jako na cel pierwszorzędny,
zwracać należy na udoskonalenie religijno-moralne, i że ku niemu cała
praca organizacyjna winna być skierowana" (19). Wtedy bowiem, "gdy się
religię uczyni podstawą wszystkich praw w stowarzyszeniu, łatwo będzie
uzgodnić stosunki członków do siebie, żeby panował pokój, a stowarzyszenie
pomyślną rozwijało działalność" (20).
33. Zakładaniu tych stowarzyszeń,
z chwalebną zaiste gorliwością, poświęcili się i kapłani i liczni świeccy,
pragnąc wykonać w całości program Leona XIII. W ten sposób wychowali się w
stowarzyszeniach prawdziwie chrześcijańscy robotnicy, którzy, łącząc
ściśle pilne wykonywanie swego zawodu ze zbawiennymi przykazaniami
religii, nauczyli się skutecznej i wytrwałej obrony swych doczesnych
interesów i praw, przestrzegając jednak wymagań sprawiedliwości i
szerszego starania o współpracę z innymi klasami społecznymi w celu
odnowienia całego społecznego życia w chrześcijańskim duchu.
34. Przy
wprowadzeniu rad i nakazów Leona XIII w życie stosowano się do warunków
miejsca. I tak w niektórych społeczeństwach jedna i ta sama organizacja
spełniała wszystkie, wskazane przez Papieża zadania; w innych zaś, gdzie
się tego domagały lub gdzie to doradzały warunki, przeprowadzono pewnego
rodzaju podział pracy i tworzono osobne stowarzyszenia dla obrony praw i
interesów robotników na rynku pracy, osobne dla wzajemnej pomocy członków
w sprawach gospodarczych, osobne wreszcie wyłącznie dla
religijno-moralnych i pokrewnych zadań.
35. Na tę drugą drogę wkroczono
przede wszystkim tam, gdzie tworzeniu katolickich związków zawodowych
przez katolików przeszkadzały bądź ustawy państwowe, bądź szczególne
warunki gospodarcze, bądź pożałowania godzien rozstrój poglądów i uczuć
dzisiejszego społeczeństwa, bądź wreszcie nagląca konieczność skupienia
prac i sił w celu przeciwstawienia się obozowi przewrotu. W takich
warunkach katolicy są prawie zmuszeni należeć do neutralnych związków
zawodowych, takich oczywiście, które zawsze wyznają zasady sprawiedliwości
i słuszności, a członkom katolickim gwarantują pełną wolność sumienia i
swobodę w wypełnianiu przykazań Kościoła. Rzeczą zaś biskupów jest
zatwierdzić należenie katolików do takich stowarzyszeń, o ile są konieczne
w danych warunkach i o ile nie zagrażają religii. Przy tym jednak winni
mieć przed oczyma zasady i zastrzeżenia, które sformułował Poprzednik Nasz
Pius X (21). Najpierwszym i najważniejszym z tych zastrzeżeń jest to, by
obok takich związków zawodowych zawsze istniały stowarzyszenia usiłujące
ze wszystkich sił wpoić w swoich członków zasady religijno-moralne w tym
cela, ażeby oni z kolei byli zdolni tchnąć w owe związki zawodowe dobrego
ducha, którym winny się kierować w całej swojej działalności. Dzięki temu
stowarzyszenia religijno-moralne przyniosą zbawienne owoce nawet poza
kołem swych członków.
36. W ten sposób dzięki encyklice Leona XIII te
stowarzyszenia robotnicze tak się wszędzie rozwinęły, że obecnie choć,
niestety, słabsze liczebnie od organizacji socjalistycznych i
komunistycznych zrzeszają wielkie zastępy robotników i mogą przynaglać w
ten sposób do wcielania w życie chrześcijańskich zasad społecznych.
Zrzeszenia innych klas
37. Co więcej! Naukę Leona XIII o naturalnym prawie do
zrzeszania się, tak umiejętnie rozwijaną i z taką siłą bronioną, zaczęto
stosować z powodzeniem do innych także, nierobotniczych stowarzyszeń. I
dlatego, jak się zdaje, znowu - encyklice Leona XIII w dużej mierze należy
przypisać, że również wśród robotników i innych członków średniego stanu
daje się zauważyć znaczny rozwój i ustawiczny wzrost tego rodzaju
pożytecznych stowarzyszeń i innych podobnych instytucji, które z
gospodarczą korzyścią szczęśliwie łączą cele kulturalne.
Zrzeszenia pracodawców
38. Wprawdzie nie można tego powiedzieć o zrzeszeniu
prawodawców i kierowników życia gospodarczego, których tworzenie gorąco
Nasz Poprzednik zalecał; są bowiem - co ze smutkiem stwierdzamy -
nieliczne. Przypisać to jednak należy nie tyle woli ludzkiej, ile raczej o
wiele większym trudnościom, które się tym związkom przeciwstawiają, a
których My, dobrze je znając, nie lekceważymy. Nie osłabia to jednak w Nas
nadziei, że i te przeszkody będą złamane, a tymczasem z wielką radością
witamy pierwsze poważne w tej sprawie wysiłki, których obfite owoce
jeszcze obfitsze żniwo zapowiadają na przyszłość (22).
Wniosek: "magna charta" ustroju społecznego
39. Wszystkie te, Czcigodni Bracia i ukochani Synowie,
dobrodziejstwa encykliki Leona XIII, przez Nas raczej zaznaczone niż
wyczerpująco przedstawione, dowodzą, że zawarty w tym nieśmiertelnym
dokumencie obraz społeczeństwa wcale nie jest obcym rzeczywistości, choć
wspaniałym ideałem. Przeciwnie, dowodzą one, że zasady zaczerpnięte przez
Naszego Poprzednika z Ewangelii, a więc ze źródła zawsze żywego i
życiodajnego, mogą szybko zakończyć morderczą i dla ludzkości zgubną walkę
społeczną, a przynajmniej ją znacznie złagodzić. O tym zaś, że dobre, a
przed 40 laty tak hojnie rozsiane ziarno w znacznej mierze padło na grunt
podatny, świadczą piękne owoce, które teraz Kościół Chrystusa Pana i cała
ludzkość z błogosławieństwa Bożego zbierają. Dlatego bez przesady można
powiedzieć, że encyklika Leona XIII, przebywszy próbę długiego czasu,
okazała się "wielką kartą" dla wszelkiej pracy chrześcijańskiej na polu
społecznym. Ci zaś, którzy lekceważą tę encyklikę i jej rocznicę, ci albo
znieważają to, czego nie znają, albo nie rozumieją tego, co tylko
powierzchownie poznali, albo, jeśli dobrze zrozumieli, dopuszczają się
niesprawiedliwości i niewdzięczności.
40. Z upływem jednak lat powstały
wątpliwości przy wyjaśnianiu niektórych ustępów encykliki Leona XIII lub
przy wyciąganiu z niej wniosków, tak że skutkiem tego dochodziło nieraz do
żywych sporów w kołach katolickich. Nadto pojawiły się nowe potrzeby
naszych czasów, zmiana zaś warunków domaga się dokładniejszego
dostosowania nauki Leona XIII lub nawet całkiem nowych uzupełnień. Z tych
powodów chętnie korzystamy z okazji, aby usunąć powstałe wątpliwości, i o
ile to od Nas zależy, zadośćuczynić potrzebom naszych czasów. Tego od Nas
żąda Nasz Apostolski Urząd, który nas czyni dłużnika ni względem
wszystkich (Rz 1, 14).
II. WŁADZA KOŚCIOŁA W SPRAWACH SPOŁECZNYCH I
GOSPODARCZYCH
41. Wpierw jednak, zanim przystąpimy do tych wyjaśnień,
chcemy podkreślić, co już przedtem jasno Leon XIII powiedział, że mamy
prawo i obowiązek sądzenia najwyższą Swoją władzą o sprawach społecznych i
gospodarczych (23). Z pewnością zadaniem Kościoła nie jest prowadzić ludzi
do przemijającego i znikomego szczęścia, ale do wiecznego; a nawet uważa
Kościół, "że nie wolno mu się mieszać do tych ziemskich spraw bez powodu"
(24). Ale z drugiej strony Kościół w żaden sposób nie może zrezygnować z
obowiązku, który nań Bóg nałożył, a który mu każe występować, wprawdzie
nie w sprawach techniki życia społeczno-gospodarczego, bo do tego nie ma
ani środków odpowiednich, ani nie jest powołany, lecz w tych wszystkich
sprawach, które mają związek z moralnością. W tej bowiem dziedzinie
zarówno powierzony nam przez Boga skarb prawdy, jak i ciężki obowiązek
głoszenia całego prawa moralnego, wyjaśniania go oraz przynaglania w czas
czy nie w czas, poddaje Naszemu najwyższemu sądowi ustrój społeczny i samo
życie gospodarcze.
42. Albowiem, chociaż życie gospodarcze i moralność,
każde w swoim zakresie, rządzą się swoimi prawami, jednak błędem byłoby
twierdzić, że porządek gospodarczy i moralny tak są od siebie odległe i
tak sobie obce, iż pierwszy zupełnie nie zależy od drugiego. Tak zwane
prawa gospodarcze, wypływające z natury rzeczy materialnych, jak i z
właściwości ciała i ducha Ludzkiego, mówią nam tylko, jakich celów w życiu
gospodarczym sprawność ludzka nie zdoła osiągnąć, a jakie cele i jakimi
środkami osiągnąć zdoła. Sam zaś rozum z rozeznania natury rzeczy, jak
również z jednostkowej i społecznej natury człowieka bez trudu dochodzi do
poznania celu, który Bóg Stwórca wyznaczył życiu gospodarczemu, jako
całości.
43. Jedyne natomiast w swoim rodzaju jest prawo moralne, które
zobowiązuje nas do tego, byśmy, jak w całym naszym działaniu szukamy celu
najwyższego i ostatecznego, tak też w każdej jego dziedzinie szukali jej
celu szczególnego, wyznaczonego przez naturę lub raczej przez Stwórcę
natury, byśmy te cele między sobą uzgadniali i w końcu Bogu
podporządkowali. Jeżeli okażemy się posłuszni temu prawu, wtedy
poszczególne cele, zarówno indywidualne, jak i społeczne, zamierzone w
życiu gospodarczym, dadzą się odpowiednio włączyć w ogólną hierarchię
celów, po których niby po stopniach wstępując osiągamy ostateczny cel
wszystkich rzeczy, Boga, najwyższe i niewyczerpane dobro dla nas i dla
Niego samego.
1. PRAWO WŁASNOŚCI
44. Przystępując do szczegółów, rozpoczynamy od prawa
własności. Znacie, Czcigodni Bracia i ukochani Synowie, stanowczą obronę
prawa własności przeprowadzoną przez śp. Poprzednika Naszego Leona XIII
przeciwko doktrynie ówczesnego socjalizmu, w której dowodził, że
zniesienie własności prywatnej wyjdzie klasie robotniczej nie na pożytek,
ale na jej ostateczną zgubę. Ponieważ jednak są ludzie, którzy w sposób
szczególnie krzywdzący oczerniają Papieża i Kościół, jakoby dawniej i dziś
trzymał stronę warstw zamożnych przeciw proletariatowi, a i wśród
katolików powstały spory co do prawdziwego i istotnego znaczenia nauki
Papieża, przeto postanowiliśmy myśl Leona XIII, która zresztą jest nauką
Kościoła, wziąć w obronę przed owymi oszczerstwami i ustrzec ją przed
fałszywymi tłumaczeniami.
Jego indywidualny i społeczny charakter
45. Przede wszystkim trzeba za niewątpliwe i udowodnione
uważać zdanie, iż ani Leon XIII, ani teologowie, którzy nauczali pod
kierownictwem nauczycielskiego urzędu Kościoła, nigdy nie zaprzeczali,
względnie nie podawali w wątpliwość podwójnego charakteru własności, to
jest indywidualnego, który służy dobru jednostek, i społecznego, który
dobro publiczne ma na względzie. Przeciwnie, zawsze zgodnie uczyli, że
prawo do własności otrzymali ludzie od natury, to jest ód samego Stwórcy,
w tym celu, by z jednej strony każdy człowiek mógł zaspokoić potrzeby
osobiste i rodzinne, i by z drugiej strony dobra materialne, które Stwórca
przeznaczył na użytek wszystkich ludzi, rzeczywiście służyły temu celowi
za pośrednictwem prywatnej własności. Tego wszystkiego zaś nie da się
osiągnąć, jak tylko pod warunkiem utrzymania trwałego i określonego
ustroju.
46. Z tego względu trzeba się usilnie strzec dwóch skrajności.
Po pierwsze -tak zwanego "indywidualizmu", w który popada się, względnie
się do niego zbliża przez zaprzeczenie lub osłabienie społecznego lub
publicznego charakteru prawa własności. Po drugie - "kolektywizmu", do
którego się zmierza, albo jego błędnym ideom się ulega przez odrzucanie
lub osłabianie indywidualnego i prywatnego charakteru własności. Jeżeli
się o tym nie pamięta, łatwo ulec moralnemu, prawnemu i społecznemu
modernizmowi, na który w Naszej encyklice, wydanej na początku Naszego
Pontyfikatu (25), wskazaliśmy. Winni o tym wiedzieć przede wszystkim ci
nowatorowie, którzy nie wahają się robić Kościołowi oszczerczego zarzutu,
jakoby tolerował wdarcie się pogańskiego poglądu na własność w naukę
teologiczną, który należałoby zastąpić zgoła innym, przez nich z dziwną
ignorancją nazywanym chrześcijańskim.
Obowiązki ciążące na własności
47. Ażeby zaś spory, jakie wynikły w sprawie własności i
związanych z nią obowiązków, sprowadzić na właściwą drogę, trzeba mocno
stanąć na gruncie zasady Leona XIII, że prawo własności różni się od prawa
używania (26). Mianowicie sprawiedliwość zwana zamienną nakazuje ściśle
przestrzegać podziału własności, a zakazuje przekraczać granice własnego
posiadania i naruszać prawa cudze; już jednak nie sprawiedliwość zamienna,
ale inne cnoty, których wykonania nie można dochodzić na drodze
prawnej(27), regulują godziwe używanie własności przez ich właścicieli.
Dlatego niesłusznie twierdzą niektórzy autorzy, że posiadanie własności
oraz jej godziwe używanie mieszczą się w tych samych granicach, tym
bardziej nieprawdziwym jest zdanie, iż przez nadużywanie lub nie używanie
własności ginie prawo do niej lub że się je traci.
48. Zbawienne zatem
i ze wszech miar chwalebne zadanie spełniają ci, którzy bez uszczerbku dla
ducha zgody i nienaruszalności tradycyjnej nauki Kościoła starają się
określić istotny sens tych obowiązków własności, jak również granice,
które prawu własności lub jej używaniu, względnie wykonaniu prawa
własności, zakreślają konieczności życia społecznego. Przeciwnie, mylą się
i błądzą ci, którzy tak zacieśniają indywidualny charakter własności, że
go w rzeczywistości zupełnie niszczą.
Prawa państwa
49. W rzeczy samej obowiązek, że w sprawie posiadania i
używania własności ludzie winni mieć na względzie nie tylko własną
korzyść, ale i dobro ogółu, wynika z indywidualnego i społecznego
charakteru własności, o którym była mowa. Do kierowników zaś państwa
należy szczegółowe określenie tych obowiązków, ilekroć tego wymaga
konieczność, a prawo naturalne nie podaje wyraźnych w tym względzie
przepisów. A zatem mając na uwadze rzeczywistą konieczność dobra wspólnego
władza państwowa może, kierując się zawsze prawem naturalnym i Boskim,
dokładniej określić, co w zakresie używania własnych dóbr ich posiadaczom
wolno, czego zaś nie wolno. Co więcej! Leon XIII uczył, że "określenie
własności poszczególnych jednostek zostawił Bóg przemyślności ludzi i
urządzeniom narodów" (28). Ustrój własności bowiem podobnie jak i inne
czynniki życia społecznego nie jest - świadczy o tym historia -
niezmienny. Sami to ongiś stwierdziliśmy, mówiąc: "W jakże różnych formach
występuje własność, począwszy od onej pierwotnej formy u ludów dzikich,
które się dziś jeszcze gdzieniegdzie spotyka, poprzez formę okresu
patriarchalnego, następnie różne formy z czasów tyranii (biorąc to
wyrażenie w znaczeniu klasycznym), z okresu feudalizmu i ustroju
monarchicznego, a kończąc na różnych jej postaciach w naszych czasach" (
29). Jest jednak rzeczą zrozumiałą, że państwo nie może tu działać
samowolnie. Zawsze bowiem musi nietykalnym pozostać naturalne prawo do
posiadania prywatnej własności i do przekazywania jej drogą spadku, a
państwo nie może tego prawa niszczyć; wszak "człowiek starszy jest, niźli
państwo" (30), a i rodzina "jest i logicznie, i faktycznie wcześniejszą,
niż państwo" (31). Dlatego już Leon XIII podkreślił, że jest nadużyciem,
jeżeli państwo naraża na ruinę prywatne mienie obywateli przez nadmierne
podatki i daniny. "Władza państwowa bowiem nie może niszczyć prawa
własności prywatnej, bo natura jest jego źródłem, a nie wola ludzka; może
tylko jego używanie ograniczać i do dobra ogółu dostosowywać" (32). Kiedy
zaś państwo uzgadnia posiadanie z wymogami dobra wspólnego, to wówczas
dobrą, a nie złą, przysługę oddaje prywatnym właścicielom. W ten bowiem
sposób zapobiega skutecznie, aby własność prywatna, którą Opatrzność Boga
ustanowiła dla zabezpieczenia ludzkiego życia, nie powodowała w nim
nieznośnych kryzysów i nie doprowadziła do własnej zguby. Państwo zatem
broni prywatnej własności, a nie niszczy, nie osłabia jej, ale ją
utwierdza.
Obowiązki co do wolnych dochodów
50. Również wolne dochody to znaczy te, które nie są
niezbędne do utrzymania życia na odpowiednio przyzwoitym poziomie, nie ze
wszystkim podlegają dowolnemu uznaniu człowieka. Przeciwnie, zarówno Pismo
Święte, jak i ojcowie Kościoła bardzo stanowczo uczą, że na bogaczach
spoczywa poważny obowiązek praktykowania jałmużny, dobroczynności i
wspaniałomyślności.
51. Z zasad zaś zostawionych przez Doktora
Anielskiego (33) wyciągamy wniosek, że użycie znaczniejszych dochodów na
tworzenie nowych możliwości pracy zarobkowej, pod warunkiem, iż będą
służyły produkcji dóbr prawdziwie użytecznych, uznać należy za doskonały,
a potrzebom naszych czasów szczególnie odpowiedni sposób praktykowania
cnoty wspaniałomyślności.
Tytuły nabywania własności
52. Pierwotnymi tytułami nabywania własności według
tradycyjnej nauki wszystkich czasów i Naszego Poprzednika Leona XIII są:
zajęcie rzeczy nie należącej do nikogo, i praca, czyli przystosowanie
materii do użytku. I wbrew przeciwnym twierdzeniom nikomu nie dzieje się
krzywda, gdy ktoś obejmuje w posiadanie rzecz niczyją, to jest nie mającą
właściciela; co się zaś tyczy pracy, to prawo do jej produktu daje
człowiekowi tylko ta praca, którą on wykonuje we własnym imieniu, i która
przedmiotowi nadaje inną postać lub powoduje wzrost jego wartości.
2. KAPITAŁ I PRACA
53. Zupełnie inaczej ma się sprawa z pracą wynajmowaną
drugim i na cudzej własności wykonywaną. Do niej całkowicie odnosi się
zdanie, które Leon XIII określił jako najzupełniej prawdziwe, a
mianowicie, że "praca robotników jest jedynym źródłem bogactw państwa" (
34). Czyż bowiem własnymi oczyma nie widzimy, że to olbrzymie masy dóbr,
które stanowią bogactwo ludzi, powstają w rękach robotników i z nich
wychodzą, bez względu na to, czy je ręce ludzkie wytwarzają bezpośrednio,
czy też za pośrednictwem narzędzi i maszyn, potęgując w ten sposób
znakomicie swoją sprawność. I nie da się zaprzeczyć, że narody, które ze
stanu ubóstwa podniosły się na wysoki stopień dobrobytu, osiągnęły go
tylko za cenę olbrzymiego wysiłku pracy wszystkich członków narodu,
zarówno tych, którzy spełniali kierownicze zadanie jak i tych, którzy byli
wykonawcami. Niemniej jednak jest jasne, że nadzwyczajne te wysiłki
okazałyby się bezskuteczne i próżne, a nawet zupełnie niemożliwe do
podjęcia, gdyby Bóg, Stwórca wszechrzeczy, nie był przedtem w swej dobroci
dostarczył ludziom bogactw i skarbów naturalnych, pomocy przyrody i jej
sił. Czymże bowiem jest praca, jeśli nie używaniem i ćwiczeniem w nich lub
przez nie sił ducha i ciała? Wszakże prawo naturalne, a raczej wola Boga w
nim wyrażona, wymaga, aby w przystosowaniu skarbów przyrody do użytku
ludzi przestrzegano prawdziwego porządku; ten zaś porządek opiera się na
zasadzie, że każda rzecz winna posiadać swego właściciela. Z tego wynika,
że z wyjątkiem pracy, wykonywanej na własnym materiale, zawsze praca
jednego musi się złączyć z kapitałem drugiego; inaczej jedno bez drugiego
niczego nie dokona.
Niemożność wytwórcza każdego z tych dwóch
czynników, wziętego z osobna
Wiedział to doskonale Leon XIII pisząc:
"ani kapitał bez pracy, ani bez kapitału praca istnieć nie może" (35).
Dlatego z gruntu fałszem byłoby przypisywać samemu tylko kapitałowi czy
też samej tylko pracy to co powstało dzięki ich współdziałaniu, a
niesprawiedliwością, gdyby któryś z tych czynników, zaprzeczywszy
skuteczności drugiego, sobie cały owoc produkcji przywłaszczał.
Niesłuszne uroszczenia kapitału
54. Przez długi czas kapitał mógł sobie przywłaszczać za
wiele korzyści. Zagarniał cały wynik produkcji i wszystkie jej owoce, a
robotnikowi zostawiał zaledwie tyle, ile mu trzeba było koniecznie na
utrzymanie i odświeżenie sił. Głoszono zdanie, że cały gromadzący się
kapitał według niezłomnego prawa gospodarczego przynależy bogatym, i że
mocą tego samego prawa robotnicy są skazani na wieczną nędzę albo na
najniższą stopę życiową. Wprawdzie nie zawsze i nie wszędzie rzeczywistość
kształtowała się zgodnie z tą liberalną, tak zwaną manczesterską teorią;
nie da się jednak zaprzeczyć, że ku temu stale zmierzały struktury życia
gospodarczo-społecznego. Dlatego nie można się dziwić, że te fałszywe
teorie i zwodnicze żądania były gwałtownie zwalczane, i to nie tylko przez
tych, których pozbawiały naturalnego prawa do lepszych warunków życia.
Niesłuszne uroszczenia pracy
55. Do skrzywdzonych robotników przyłączyli się
doktrynerzy z kół wykształconych, którzy powyższemu fałszywemu prawu
przeciwstawili równie fałszywą zasadę moralną, w myśl której wszystkie
owoce produkcji i wszystkie zyski z wyjątkiem tych, które są potrzebne do
utrzymania i odświeżenia kapitału, należą się sprawiedliwie samym
robotnikom. Błąd ten, choć mniej widoczny niż socjalistyczne żądanie
upaństwowienia lub socjalizacji wszystkich dóbr wytwórczych,
niebezpieczniejszy jest od niego i łatwiej uwodzi nieostrożnych: słodka
trucizna, którą piło wielu spośród opornych na otwarte działanie
socjalizmu.
Główna zasada sprawiedliwego podziału
56. Niewątpliwie obie strony, by przez tego rodzaju
błędne zapatrywania nie zamknęły sobie drogi do sprawiedliwości i pokoju,
wymagały przestrogi mądrych słów Naszego Poprzednika: "jakkolwiek
podzielona między prywatne osoby ziemia, nie przestaje służyć wspólnemu
użytkowi wszystkich" (36). Tego samego uczyliśmy i My poprzednio, gdyśmy
postawili zasadę, że właśnie w tym celu natura ustanowiła podział dóbr za
pośrednictwem prywatnej własności, by przez swój pewny i trwała ustrój
służyły pożytkowi wszystkich. Tę też zasadę trzeba mieć zawsze przed
oczyma, ażeby nie zejść z prostej drogi prawdy na manowce.
57. Otóż nie
każdy podział dóbr materialnych i bogactw między ludzi okazuje się
odpowiedni do tego, aby za jego pomocą dał się w ogóle albo w dostępnych
granicach doskonałości osiągnąć cel przez Boga zamierzony. Dlatego taki
winien być udział jednostek i klas społecznych w bogactwach, które dzięki
postępowi społeczno-gospodarczemu stale wzrastają, by był zapewniony,
przez Leona XIII podkreślany, pożytek wszystkich, albo, innymi słowy, by w
całej pełni przestrzegana była zasada dobra wspólnego. Na mocy tej zasady
sprawiedliwości społecznej nie wolno jednej klasie wykluczać drugiej od
udziału w korzyściach. I gwałci ją klasa bogatych, kiedy, beztroska z
powodu posiadania bogactw, taki ustrój uważa za słuszny, który jej
zapewnia wszystko, a robotnikowi nie daje nic; gwałci ją niemniej i
proletariat, kiedy przejęty wielkim oburzeniem z powodu naruszenia
sprawiedliwości i zbyt skłonny do jednostronnego dochodzenia swego prawa,
którego jest świadom, żąda dla siebie wszystkiego jako wytworu swoich rąk,
kiedy zwalcza i usunąć chce prywatną własność i wszystkie dochody nie
pochodzące z pracy, bez różnicy i bez względu na ich rolę w życiu
społecznym, z tego tylko powodu, że są dochodami bez pracy. I tego nie
należy pomijać, że zupełnie bezpodstawnym jest w tej sprawie powoływanie
się na słowa Apostoła: "Jeśli kto nie chce pracować, niech też nie je" (2
Tes 3, 10). Apostoł bowiem potępia tu tych, którzy powstrzymują się od
pracy, choć pracować mogą i powinni, i napomina, że należy wykorzystywać
pilnie czas, jak też siły ciała i ducha, i że nie powinno się obarczać
innych, jeżeli sami możemy zaspokoić swoje potrzeby. Wcale zaś nie
twierdzi, jakoby praca stanowiła jedyny tytuł do otrzymywania środków do
życia albo do dochodu (por. 2 Tes 3, 8-10). 58. Każdemu zatem przypaść
winien należny mu udział w bogactwie; a celem, do którego dążyć należy,
jest przywrócenie i dostosowanie podziału dóbr stworzonych do norm dobra
wspólnego, czyli sprawiedliwości społecznej. Każdy bowiem społecznie
wrażliwy człowiek zdaje sobie sprawę, że w chwili obecnej z powodu
olbrzymiej przepaści między garstką przebogatych, a nieprzeliczoną rzeszą
biednych podział ten cierpi na bardzo poważne braki.
3. WYZWOLENIE PROLETARIATU
59. A oto jest cel, do którego w myśl wskazań Naszego
Poprzednika koniecznie należy dążyć: wyzwolenie proletariatu. Trzeba na
nie tym większy nacisk położyć i tym je mocniej przypomnieć, że zbawienne
zalecenia Papieża poszły w zapomnienie, czy to dlatego, że je umyślnie
przemilczano, albo też, że wprowadzenie ich w życie uważano za coś
niewłaściwego, mimo że można było i należało je urzeczywistnić. Nie
straciły one nic ze swej siły i mądrości w naszych czasach, chociaż
pauperyzm, na którego grozę Leon XIII patrzył, dziś nieco złagodniał.
Wprawdzie bowiem położenie robotników poprawiło się i stało się dla nich
znośniejsze, zwłaszcza w krajach wielkich i bardzo posuniętych w
cywilizacji, w których wszyscy bez wyjątku robotnicy już nie mogą uchodzić
za ostatnich nędzarzy; z drugiej jednak strony, odkąd technika i przemysł
szybko ogarnęły i zdobyły wielkie przestrzenie, zarówno tak zwane nowe
ziemie, jak państwa Dalekiego Wschodu o starej cywilizacji, do ogromnych
rozmiarów urosła liczba proletariuszy bez własności, których jęki wołają z
ziemi do Boga. Do tego dołącza się jeszcze olbrzymia armia robotników
rolnych zepchniętych na najniższy poziom życia i wszelkiej pozbawionych
nadziei dojścia kiedyś do "kawałka ziemi" (37), i dlatego skazanych na
wieczny proletaryzm, o ile się nie wejdzie na drogę celowych i skutecznych
reform.
60. Prawdą jest, że należy dokładnie odróżniać proletaryzm od
pauperyzmu. Ale sam już fakt, że z jednej strony są tak olbrzymie masy
proletariatu, a z drugiej zaś ogromne kapitały niewielkiej grupy nad miarę
bogatych jednostek, dowodzi w sposób niezbity, że bogactwa, tak obficie w
naszym okresie "industrializmu" wytwarzane, nie są sprawiedliwie
rozdzielane i nie według zasad słuszności przydzielane poszczególnym
klasom społecznym.
Usuniecie proletaryzmu przez uwłaszczenie proletariatu
61. Dlatego z całą stanowczością i usilnością należy
zmierzać do tego, by przynajmniej w przyszłości wytworzone dobra w
sprawiedliwej mierze gromadziły się w rękach ludzi posiadających, a
równocześnie w wystarczającej obfitości rozchodziły się wśród robotników.
Oczywiście nie dlatego, by spowodować osłabienie pracowitości, skoro
człowiek tak jest do pracy stworzony, jak ptak do latania; ale żeby
pracownicy pomnożyli swe mienie przez oszczędność, żeby nim rządząc
rozsądnie ułatwili sobie i zabezpieczyli zaspokojenie potrzeb rodzinnych,
a wreszcie, żeby wyzwoliwszy się z niepewności: warunków życia
proletariackiego, którego zmienność miota nimi na wszystkie strony, nie
tylko mogli oprzeć się bieżącym trudnościom, ale i pewność posiąść, że
umierając zostawią swoich bliskich z odpowiednim zaopatrzeniem.
62.
Wszystko to Nasz Poprzednik Leon XIII nie tylko dawał do zrozumienia, ale
jasno i otwarcie głosił, a My je tą encykliką z naciskiem powtarzamy. I
niech się nikt nie łudzi: tylko za cenę wejścia na drogę stanowczego i
bezzwłocznego wprowadzenia tych zasad w życie będzie można przed żywiołami
przewrotu uratować ład publiczny, pokój i bezpieczeństwo społeczeństwa.
4. SPRAWIEDLIWA PŁACA
63. Powyższe zasady da się wprowadzić w życie tylko pod
tym warunkiem, że proletariusze będą mieli możność - jak to już za Naszym
Poprzednikiem powiedzieliśmy - własną swoją zapobiegliwością i
oszczędnością dojścia do jakiegoś skromnego mienia. Skądże zaś, jeśli nie
z płacy za pracę, będzie sobie mógł coś przy skromnym sposobie życia
odłożyć ten, dla którego praca stanowi jedyny sposób zabezpieczenia sobie
życia i koniecznych do niego środków? Trzeba więc teraz z kolei przystąpić
do zagadnienia płacy, które Leon XIII nazwał "sprawą bardzo ważną" (38),
jego w tej sprawie naukę i żądania w miarę potrzeby wyjaśnić i rozwiązać.
Salariat nie jest sam w sobie niesprawiedliwym
64. A więc, najpierw - niedorzecznością jest utrzymywać,
że umowa o najem pracy jest sama w sobie niesprawiedliwa i że w jej
miejsce wprowadzić należy umowę spółkową. Zdanie to uwłacza czci Naszego
Poprzednika, który w swej encyklice nie tylko stoi na gruncie "salariatu",
ale i bardzo obszernie zajmuję się poddaniem go zasadom
sprawiedliwości.
65. Jednakowoż ze względu na obecne stosunki społeczne
uważamy za bardzo wskazane, by umowa o najem pracy była w granicach
możliwości uzupełniana umową spółkową, co już w różnych formach zaczęto
praktykować z niemałym pożytkiem tak pracowników, jak właścicieli. W taki
to sposób robotnicy i urzędnicy otrzymują udział we własności lub
zarządzie przedsiębiorstwa, albo też w jakiś sposób uczestniczą w jego
zyskach.
66. Co się tyczy zagadnienia sprawiedliwej płacy, to trzeba je
zbadać, nie z jednego punktu widzenia, ale z wielu. Trafnie to wyraził
Leon XIII w słowach: "wiele trzeba wziąć pod uwagę względów, żeby ustalić
słuszną płacę" ( 39).
67. Tymi słowy osądził Papież lekkomyślność tych,
którzy sądzą, że to bardzo poważne zagadnienie da się rozwiązać lekko
przez zastosowanie jednej jakiejś zasady lub formuły, i to jeszcze
dalekiej od prawdy.
68. Z gruntu bowiem mylą się ci, którzy nie wahają
się głosić zasady, że praca taką ma wartość i tak powinna być
wynagradzana, jak to określa wartość wytworzonego przez nią owocu i że
skutkiem tego wynajmujący swą pracę ma prawo żądać wszystkiego, co jest
wytworem tej pracy. Jak dalece zasada ta mija się z prawdą, wynika już z
tego, cośmy powiedzieli o kapitale i pracy.
Indywidualny i społeczny charakter pracy
69. Łatwo bowiem zauważyć, że podobnie jak w sprawie
własności prywatnej, tak samo odnośnie do pracy zwłaszcza najemnej oprócz
aspektu osobistego, czyli indywidualnego należy mieć na uwadze także
aspekt społeczny. Twórczość bowiem ludzka może działać owocnie tylko pod
warunkiem, że powstanie jakaś całość prawdziwie społeczna i zorganizowana,
że społeczny i prawny ustrój chroni wykonanie pracy, że różne współzależne
od siebie zawody współdziałają ze sobą i uzupełniają się wzajemnie, że -
co jeszcze ważniejsze - rozum, kapitał i praca wiążą się tu ze sobą i
jakby jedność tworzą. A przeto wartość pracy nie da się ani odpowiednio
ocenić ani sprawiedliwie wynagrodzić bez uwzględnienia jej społecznej i
indywidualnej natury.
Potrójny wzgląd
70. Z tych zaś dwóch aspektów pracy wynikają bardzo ważne
wnioski, które winny stanowić normę przy regulowaniu płacy i określaniu
jej wysokości.
a). Utrzymanie robotnika i jego rodziny
71. Najpierw
więc należy robotnikowi zapewnić taką płacę, ażeby wystarczyła na
utrzymanie jego własne i jego rodziny (40). Zapewne, także i inni
członkowie rodziny winni w miarę sił przyczyniać się do wspólnego
wszystkich utrzymania, jak się to widzi w rodzinach rolników, wielu
rzemieślników i drobniejszych kupców; jest jednak niegodziwością nadużywać
słabości dziecka lub kobiety. Dla matki zaś dom rodzinny i jego otoczenie
stanowić winny najważniejsze pole działania i troski. A jest straszliwym
nadużyciem, które za wszelką cenę należy usunąć, jeśli matki z powodu
szczupłości zarobku ojca muszą poza domem szukać pracy zarobkowej z
zaniedbaniem właściwych swych prac i obowiązków, przede wszystkim
wychowania dzieci. Dlatego ze wszystkich sił należy dążyć do tego, by
ojcowie rodzin taką otrzymywali płacę, która by odpowiednio zaspokoiła
przeciętne potrzeby życia rodzinnego. Jeżeli zaś w obecnym stanie rzeczy
taka płaca nie zawsze jest możliwa, sprawiedliwość społeczna wymaga, ażeby
bezzwłocznie przystąpiono do reform, które by każdemu dorosłemu
pracownikowi zapewniły płacę odpowiadającą powyższemu warunkowi. Z tego
względu trzeba wyrazić zasłużone uznanie tym wszystkim, którzy w swych
mądrych i pożytecznych zamysłach badają i doświadczają różnych sposobów
celem takiego przystosowania wynagrodzenia za pracę do potrzeb rodziny,
aby w miarę ich wzrostu podnosiła się także płaca, co więcej, aby dało się
zaradzić nawet nadzwyczajnym, jeśliby zaszły, potrzebom.
b). Stan
przedsiębiorstwa
72. Przy określaniu wysokości płacy trzeba uwzględniać
także stan przedsiębiorstwa i prawa jego właściciela. Niesłusznym byłoby
żądanie tak nadmiernych płac, żeby ich przedsiębiorstwo nie mogło wypłacać
bez popadnięcia w ruinę - co za tym idzie - bez klęski dla samych
robotników. Nie zachodzi jednak słuszna przyczyna zmniejszania płacy
robotniczej, gdy przedsiębiorstwo daje mniejsze zyski z powodu lenistwa,
braku inicjatywy lub troski o techniczny i gospodarczy postęp. Jeśli
jednak przedsiębiorstwo nie ma tyle dochodów, ile potrzeba na wypłacanie
słusznej płacy, a to dlatego że się ugina pod naciskiem niesprawiedliwych
ciężarów, lub dlatego że swoje wyroby sprzedawać musi poniżej
sprawiedliwej ceny, wówczas sprawcy tych trudności przedsiębiorstwa winni
są zbrodni o pomstę do nieba wołającej; sprawiedliwej bowiem płacy
pozbawiają robotników, którzy przyciśnięci koniecznością zmuszeni są
przyjąć płacę niższą, aniżeli domaga się tego sprawiedliwość.
73. Niech
więc wszyscy, tak kierownicy przedsiębiorstw, jak i pracownicy, zjednoczą
swe siły i swe myśli ku przezwyciężaniu trudności i przeszkód i niech im w
tym zbożnym dziele roztropnie pomaga opieka państwa! Jeśli zaś trudności
dojdą do ostatecznych granic, dopiero wtedy należy rozważyć, czy pracę w
przedsiębiorstwie można dalej prowadzić, czy też w inny sposób należy
zabezpieczyć robotnikom środki do życia. Przy podejmowaniu decyzji w tej
naprawdę trudnej sprawie musi wystąpić i działać ścisłe porozumienie i
chrześcijańska zgoda wewnętrzna między kierownikami przedsiębiorstwa a
pracownikami.
c). Wzgląd na dobro powszechne
74. Wysokość płacy
winna być w końcu uzgodniona ze stanem gospodarczym społeczeństwa. Już
wcześniej wyjaśniliśmy, jak bardzo zyskuje na tym dobro wspólne, jeżeli
robotnicy i urzędnicy mogą odłożyć część płacy zostającą im po pokryciu
koniecznych potrzeb, i w ten sposób dochodzą z czasem do skromnego mienia.
Poza tym trzeba tu zwrócić uwagę jeszcze na inny wzgląd ważny, a w naszych
czasach szczególnie aktualny, mianowicie, ażeby wszyscy zdolni i chętni do
pracy rzeczywiście mieli możność pracowania. To zaś w niemałej mierze
zależy od wysokości płacy; wpływa ona dobroczynnie, jeśli się trzyma
słusznych granic, szkodliwie zaś, jeśli poza nie wykracza. Wiadomo
powszechnie, że tak zbyt niskie jak i zbyt wysokie zarobki stają się
przyczyną, która utrudnia robotnikowi znalezienie pracy. To zło, które
zwłaszcza w okresie Naszego Pontyfikatu staje się klęską powszechną,
spycha robotników do nędzy i naraża ich na moralne niebezpieczeństwa,
niszczy dobrobyt całych państw, a zagraża porządkowi publicznemu, pokojowi
i bezpieczeństwu w całym świecie. Dlatego wykracza się przeciw
sprawiedliwości społecznej, gdy o wysokości płac decyduje interes
osobisty, a nie wzgląd na dobro powszechne i gdy skutkiem tego płace
zbytnio się obniża albo też podnosi. Sprawiedliwość społeczna żąda takiego
- w największej możliwie zgodzie - uregulowania płac, by jak najwięcej
ludzi mogło znaleźć sposobność do pracy i przez nią zdobyć środki do życia
na odpowiedniej stopie.
75. Ważną rolę odgrywa także właściwa proporcja
płac, z którą łączy się ściśle sprawa właściwej proporcji cen sprzedażnych
wytworów poszczególnych gałęzi produkcji, jak rolnictwa, przemysłu itp.
Przestrzeganie tych zasad sprawi, że poszczególne gałęzie wytwórczości
spoją się i zjednoczą w jeden jakby organizm, aby na wzór członków ciała
ludzkiego udzielać sobie pomocy i uzupełniać się wzajemnie. Dopiero bowiem
wtedy gospodarstwo społeczne będzie zdrowe i cel swój osiągnie, kiedy
wszystkim jednostkom udostępni te wszystkie dobra, których dostarczenie
umożliwiają siły i zasoby przyrody, technika przemysłowa i prawdziwie
społeczna organizacja życia gospodarczego. W takiej zaś obfitości winny
być te dobra dostarczane, jakiej potrzeba nie tylko dla zaspokojenia
konieczności życia i dobrobytu, ale także by pozwoliły ludziom wznieść się
na wyższy stopień kultury, który - pod warunkiem roztropnego korzystania z
nich - nie będzie przeszkadzał cnocie, lecz ją owszem ułatwi (41).
5. ODNOWIENIE USTROJU SPOŁECZNEGO
76. To, cośmy dotąd powiedzieli na temat sprawiedliwego
rozdziału dóbr i sprawiedliwej płacy, bezpośrednio dotyczy jednostek, a
tylko pośrednio -ustroju społecznego, którego odnowieniu na podstawie
zdrowej filozofii i udoskonaleniu go według wzniosłych przykazań prawa
Ewangelii Poprzednik Nasz Leon XIII poświęcił całą swoją gorliwość i całą
myśl.
77. Aby zaś utrwalić to, co Leon XIII szczęśliwie zaczął, aby
wykończyć to, co zostawił do zrobienia, aby wreszcie ludzkości przysporzyć
jeszcze obfitszych i pełniejszych korzyści, dwie przede wszystkim rzeczy
są konieczne: reforma urządzeń i naprawa obyczajów.
78. Mówiąc o
reformie instytucji, myślimy w pierwszym rzędzie o państwie, nie dlatego,
by od niego należało oczekiwać rozwiązania wszystkich trudności, ale
dlatego, że pod wpływem nadużyć i błędów wspomnianego już indywidualizmu
doszło do zduszenia i prawie zniszczenia owego bujnego niegdyś i szeroko
przy pomocy różnych stowarzyszeń rozbudowanego życia społecznego, iż w
końcu prawie same tylko jednostki zostały t państwo, zresztą z niemałą dla
samego państwa szkodą. Życie społeczne bowiem straciło swój wyraz,
wszystkie zaś obowiązki dawniejszych, zniszczonych już stowarzyszeń
przeszły na państwo, przygniatając je nieskończoną ilością zadań i
ciężarów.
79. Jest prawdą, a historia wyraźnie o tym uczy, że dziś z
powodu zmiany warunków tylko potężne organizacje mogą sprostać pewnym
zadaniom, które dawniej spełniały małe wspólnoty. Mimo to jednak
nienaruszalnym i niezmiennym pozostaje to nader ważne prawo filozofii
społecznej: jak nie wolno jednostkom wydzierać i na społeczeństwo
przenosić tego, co mogą wykonać z własnej inicjatywy i własnymi siłami,
podobnie niesprawiedliwością, szkodą społeczną i zakłóceniem porządku jest
zabierać mniejszym i niższym społecznościom te zadania, które mogą
spełnić, i przekazywać je społecznościom większym i wyższym. Wszelka
bowiem działalność społeczności mocą swojej natury winna wspomagać człony
społecznego organizmu, nigdy zaś ich nie niszczyć ani nie
wchłaniać.
80. Z tego względu władza państwowa powinna niższym
społecznościom zostawić do wypełnienia mniej ważne zadania i obowiązki,
które by ją zresztą zbyt rozpraszały. To zaś pozwoli jej na swobodniejsze,
bardziej stanowcze i skuteczniejsze spełnianie tych obowiązków, które
wyłącznie do niej należą i które tylko ona może wykonać, mianowicie:
kierownictwo, kontrola, nacisk, karanie nadużyć, zależnie od tego, co
wskazuje chwila i czego żąda potrzeba. Sprawujący władzę winni być
przekonani, że im sprawniej - dzięki przestrzeganiu tej zasady
"pomocniczych" usług państwa - działać będzie hierarchiczny ustrój
poszczególnych społeczności, tym silniejszy będzie społeczny autorytet i
żywotność społecznego życia, tym też szczęśliwszy i pomyślniejszy będzie
stan spraw państwa.
Ustrój stanowo-zawodowy
81. O to więc w pierwszym rzędzie starać się, o to
zabiegać powinno tak państwo jak i każdy dobry obywatel, aby po
przezwyciężeniu walki przeciwnych sobie "klas" stworzono i rozbudowano
zgodne współdziałania "stanów zawodowych".
82. Cała więc polityka
społeczna winna być skierowana ku odnowieniu ustroju "stanowo-zawodowego".
Życie społeczne płynie dziś pod znakiem gwałtownych konfliktów, dlatego
też niestałym i zmiennym jest ustrój społeczny; pochodzi to stąd, że się
opiera o "klasy społeczne" o przeciwnych i kłócących się z sobą interesach
i dlatego skłonne do nienawiści i do walki.
83. Wprawdzie praca ludzka,
jak to jasno wykłada Nasz Poprzednik w swej encyklice (42), nie jest
pospolitym towarem, i należy w niej uznać ludzką godność robotnika,
skutkiem czego nie może być sprzedawana i kupowana jak towar. W obecnych
jednak warunkach popyt i podaż pracy ludzkiej na tak zwanym rynku pracy
dzieli ludzi na dwie klasy, na dwa fronty bojowe, spory zaś między nimi
zmieniają rynek pracy na plac boju, na którym te armie ostrą ze sobą toczą
walkę. Toteż każdy rozumie, że trzeba jak najprędzej usunąć to wielkie
zło, które całą ludzkość porywa ku zgubie. Warunkiem jednak koniecznym
prawdziwego uleczenia jest usunięcie tego przeciwieństwa i utworzenie
należycie zorganizowanych członów społecznego organizmu, mianowicie
"stanów zawodowych", do których by należeli ludzie nie na mocy swego
stanowiska na rynku pracy, ale zależnie od funkcji społecznej, którą
wykonują. Jak bowiem sąsiedzka łączność skłania mieszkańców poszczególnych
miejscowości do wiązania się w gminy, tak też wykonywanie tego samego
zawodu, gospodarczego lub innego, pobudza ludzi do tworzenia odpowiednich
wspólnot względnie stowarzyszeń. Zarówno jedno, jak drugie wynika z
natury. Dlatego wielu uważa te autonomiczne wspólnoty przynajmniej za
naturalne, jeśli nie istotne, człony ustroju społecznego.
84. Ustrój -
jak brzmi mistrzowskie powiedzenie świętego Tomasza (43) - jest jednością
powstałą z dobrego złożenia wielości. Prawdziwy zatem i naturalny ustrój
społeczny wymaga, ażeby różne człony społeczeństwa (społeczności) związane
były jakąś mocną więzią w jeden organizm społeczny. Otóż tę więź społeczną
stanowi zarówno wytwarzanie dóbr materialnych lub świadczenie pewnych
usług, które wspólnotą działania wiążą ze sobą pracodawców i pracobiorców
tego samego zawodu, jak też i wspólne dla wszystkich zawodów dobro
powszechne, do którego wszystkie zgodnie zmierzać powinny, każdy w swoim
zakresie. Jedność ta zaś tym będzie silniejsza i skuteczniejsza, z im
większym oddaniem tak jednostki, jak "stany zawodowe" będą wykonywały swój
zawód i w nim się doskonaliły.
85. Z tego wynika, że wspomniane
zrzeszenia na czele swych zadań stawiać powinny sprawy wspólne dla całego
"stanu zawodowego", pośród których góruje troska o to, by każdy zawód
coraz lepiej współdziałał na rzecz wspólnego dobra całego społeczeństwa.
Natomiast co do spraw, w których odrębne interesy pracodawców lub
pracobiorców szczególnej wymagają troski lub ochrony, jeżeli taka sytuacja
zaistnieje, każda ze stron może je osobno rozpatrywać, i stosownie do
potrzeb może podejmować uchwały.
86. Nie trzeba chyba przypominać, że
to, czego Leon XIII uczył odnośnie do formy rządów politycznych, stosuje
się także - w pewnej oczywiście mierze - do owych stowarzyszeń zawodowych
lub korporacji: mianowicie, że ludzie mają pełną swobodę w wybieraniu dla
nich form organizacyjnych, byle tylko uwzględniali wymagania
sprawiedliwości i dobra wspólnego (44).
87. Jak zatem mieszkańcy jednej
gminy tworzą sobie dla różnych celów różne stowarzyszenia, w których
udział członkowski lub niebranie udziału zostawione są zupełnej swobodzie
każdego, podobnie i należący do tego samego zawodu mają prawo łączenia się
między sobą w wolne stowarzyszenia dla celów związanych z wykonywanym
zawodem. Dokładnie i jasno omówił te wolne stowarzyszenia śp. Poprzednik
Nasz. Wystarczy tylko jedno przypomnieć, mianowicie, że prawem obywateli
jest nie tylko wolność zakładania tych prywatnych stowarzyszeń, ale i
"wolność wyboru statutów i regulaminów, które się im wydadzą
najodpowiedniejszymi dla celów stowarzyszenia" (45). Tę samą wolność
przyznać należy w zakładaniu stowarzyszeń, które sięgają poza granice
poszczególnych zawodów. Wolne zaś stowarzyszenia, które już istnieją i
błogimi cieszą się owocami swej działalności, winny w duchu
chrześcijańskiej nauki społecznej przygotowywać grunt pod te doskonalsze
związki, czyli "stany zawodowe", o których poprzednio mówiliśmy, i z całą
energią przyspieszać ich realizację.
Kierownicza zasada życia gospodarczego
88. A teraz przechodzimy do drugiego postulatu, który z
poprzednim w ścisłym pozostaje związku. Jak jedności społeczeństwa nie
można opierać na walce klas społecznych, tak i właściwego ustroju
gospodarczego nie można zostawiać wolnej konkurencji. Z tej bowiem zasady
wolnej konkurencji, wypłynęły, jak z zatrutego źródła, wszystkie błędy
indywidualnej ekonomii. Zapomniawszy lub w ogóle nie wiedząc o społecznym
i moralnym charakterze życia gospodarczego, sądziła, że władza państwowa
powinna jej zostawić zupełną niezależność i pełną swobodę, a to z powodu,
iż wolny rynek lub wolna konkurencja stanowi rzekomo dla życia
gospodarczego jego zasadę kierowniczą, która je reguluje o wiele
doskonalej, niż jakakolwiek świadoma interwencja ludzka. Wolna konkurencja
jednak - jakkolwiek w pewnych granicach słuszna i pożyteczna - nie może
być kierowniczą zasadą życia gospodarczego; doświadczenie aż nadto
potwierdziło tę prawdę, kiedy w życie wprowadzono zgubne postulaty
indywidualistyczne. Stąd pochodzi nagląca konieczność poddania życia
gospodarczego prawdziwej i skutecznej zasadzie kierowniczej. Zadania tego
jednak nie spełni tym bardziej dyktatura gospodarcza pewnych czynników,
która od niedawna zajęła miejsce wolnej konkurencji; jest to bowiem siła
ślepa i niepohamowana w swej gwałtowności, a jeśli ma być pożyteczną dla
ludzi, musi być silnie okiełzana i mądrze kierowana, do czego oczywiście
sama nie jest zdolna. Szukać zatem trzeba wyższych i szlachetniejszych
zasad, które by je mocno ujęły w ryzy i pokierowały; a są nimi:
sprawiedliwość społeczna i miłość społeczna. Trzeba więc, by
sprawiedliwość przepoiła i państwowe i społeczne instytucje, a przede
wszystkim; aby stała się prawdziwie skuteczną, to znaczy, by stworzyła
ustrój prawny i społeczny, który by kształtował całe życie gospodarcze.
Miłość społeczna zaś winna być niejako duszą tego ustroju; a jego
utrzymanie i obrona stanowić winny przedmiot gorliwych wysiłków władzy
publicznej, które tym dla niej będą łatwiejsze, im prędzej uwolni się od
zbytecznych - jak już powiedzieliśmy - ciężarów.
89. Nadto, ze względu
na gospodarczą współzależność państw i ich wzajemną potrzebę pomocy,
poszczególne państwa na podstawie wspólnych uzgodnień i zgodnym wysiłkiem
winny współdziałać w tworzeniu błogiego w skutkach międzynarodowego
porozumienia gospodarczego przy pomocy rozumnych traktatów i odpowiednich
urządzeń.
90. Gdy się zaś w ten sposób organizmowi społecznemu
przywróci do właściwego stanu jego człony, a życiu gospodarczemu jego
zasadę kierowniczą, wtedy poniekąd i o organizmie społecznym można będzie
powiedzieć to, co Apostoł mówił o mistycznym ciele Chrystusa: "Wszystko
ciało, złożone i spojone, będąc zasilane przez wszystkie stawy wedle
skuteczności podług miary każdego członka, czyni pomnożenie ciała ku
zbudowaniu samego siebie w miłości" (Ef 4, 16).
Korporacjonizm faszystowski i jego ocena
91. W ostatnim czasie stworzono - jak powszechnie wiadomo
- nowy ustrój oparty o związki zawodowe i korporacje, który ze względu na
przedmiot niniejszej encykliki wymaga pewnych wyjaśnień z Naszej strony i
odpowiedniej oceny.
92. Polega on naprzód na tym, że państwo nadaje
związkowi zawodowemu osobowość prawną i to wraz z przywilejem monopolu.
Albowiem tylko ten związek zawodowy, który państwo zatwierdzi, może
występować w obronie pracobiorców, względnie pracodawców (zależnie od
rodzaju związku); on sam też tylko może prowadzić rokowania w sprawie
najmu pracy i zawierać tak zwane zbiorowe umowy. Należenie do związku
zawodowego lub nienależenie pozostawione jest uznaniu obywateli i tylko w
tym znaczeniu może być ta organizacja uznana za wolną. Albowiem do składki
związkowej i do pewnych szczególnych opłat obowiązani są wszyscy
członkowie danego zawodu, pracownicy lub pracodawcy; podobnie też
wszystkich wiążą umowy zawarte przez prawnie uznany związek zawodowy. Poza
tym prawdą jest stwierdzoną urzędowo, że w jednym zawodzie obok tego
prawnie uznanego związku mogą istnieć jeszcze inne stowarzyszenia dla
członków zawodu, jednak już nie uznawane przez prawo.
93. Korporacje
powstają z przedstawicieli obu związków zawodowych (pracodawców i
pracobiorców) tego samego rodzaju pracy, czyli zawodu. One to w
charakterze prawdziwych i właściwych organów i instytucji państwa kierują
związkami zawodowymi i uwzględniają ich dążenie w sprawach
wspólnych.
94. Strajki i lokauty są zakazane; w razie zaś niemożności
załatwienia sporu przez strony powaśnione rozstrzyga władza.
95. Nie
trzeba głębszych badań, by uznać korzyści tego nowego ustroju, któryśmy
wyżej pobieżnie przedstawili: pokojową współpracę klas społecznych,
zniesienie organizacji socjalistycznych i uniemożliwienie ich knowań,
stworzenie specjalnego aparatu władzy jako czynnika pośredniczącego. Aby
jednak w tej ważnej sprawie niczego nie pominąć i aby ocena tego nowego
ustroju była oparta o ogólne zasady katolickie, które wyżej
przypomnieliśmy, i te, które zaraz podamy, musimy oświadczyć, że według
Naszych wiadomości nie brak ludzi, którzy boją się, czy państwo w tym
ustroju nie przywłaszcza sobie zadań należących do prywatnej inicjatywy,
zamiast ograniczyć się do udzielania jej dostatecznej pomocy w razie
konieczności, czy ten nowy ustrój syndykatów i korporacji nie ma
charakteru zbyt biurokratycznego i politycznego, czy wreszcie (poza
ogólnymi uznanymi poprzednio korzyściami) nie służy raczej partykularnym
celom politycznym, gdy prowadzić winien do zapanowania i utwierdzenia
lepszego ustroju społecznego.
96. Do osiągnięcia zaś tego drugiego,
niezmiernie szlachetnego celu i do trwałego zabezpieczenia dobra wspólnego
za jego pośrednictwem, jak sądzimy, trzeba naprzód i przede wszystkim
błogosławieństwa Bożego, a dalej współpracy w tym kierunku wszystkich
ludzi dobrej woli. Jesteśmy przekonani, że ów cel -co wynika z poprzednich
wywodów - tym pewniej będzie osiągnięty, im więcej będzie ludzi z
doświadczeniem technicznym, zawodowym i społecznym gotowych wziąć udział w
tym dziele i - co jeszcze ważniejsze - im głębszy będzie na nie wpływ
katolickich zasad i lepsze ich zastosowanie. Ostatnie to zadanie wprawdzie
nie należy do Akcji Katolickiej (ponieważ Akcja Katolicka nie prowadzi
właściwej działalności zawodowo-organizacyjnej lub politycznej), ale do
tych naszych synów, którzy w Akcji Katolickiej otrzymują wyszkolenie w
katolickich zasadach i przygotowanie do wykonywania apostolstwa pod
kierunkiem i według nauki Kościoła. Według nauki Kościoła, mówimy;
albowiem Kościół i na tym polu, jak wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą
problemy i spory na temat moralności, nie może zapomnieć lub zaniedbać
swego obowiązku czuwania i nauczania, który mu Bóg powierzył.
97.
Rzeczywiście bez odrodzenia moralnego nie da się żadną miarą wprowadzić w
życie tego, czegośmy uczyli o odnowieniu i udoskonaleniu ustroju
społecznego. Uczy nas o tym historia. Istniał niegdyś ustrój społeczny,
który wprawdzie nie był doskonałym pod każdym względem, ale przecież,
biorąc pod uwagę ówczesne warunki i potrzeby, w dużej mierze czynił zadość
wymaganiom rozsądku. Jeśli zaś ten ustrój już od dawna należy do
przeszłości, to nie dlatego, by go nie można było udoskonalić i pod pewnym
względem rozszerzyć stosownie do zmian, które nastąpiły, i do nowych
potrzeb. Wina leży raczej w samolubstwie ludzi, którzy nie chcieli - jak
byli powinni - otworzyć tego ustroju dla nowych narastających mas
społecznych, wreszcie w fałszywej idei wolnościowej i w innych błędnych
hasłach, których urok budził niechęć do wszelkiej władzy i pchał do
niszczenia wszelkiej zależności.
98. Pozostanie nam teraz jeszcze
przeprowadzić sąd nad dzisiejszym stanem życia gospodarczego i nad jego
największym oskarżycielem, socjalizmem, i wydać na nich publiczny i
sprawiedliwy wyrok, aby w końcu dojść aż do samego źródła niedomagań
społecznych i wskazać pierwszy i najważniejszy środek zaradczy: odrodzenie
moralne.
III. GŁĘBOKIE ZMIANY PO LEONIE XIII
1. ZMIANA W USTROJU GOSPODARCZYM
99. Wielkie istotne zmiany zaszły po Leonie XIII, tak w
życiu gospodarczym, jak w socjalizmie.
100. Przede wszystkim uderzająca
zmiana zaszła w samym ustroju życia gospodarczego. Śp. Poprzednik Nasz,
jak wiecie, Czcigodni Bracia i ukochani Synowie, taki miał przed oczyma w
pierwszym rzędzie ustrój gospodarczy, w którym ogólnie mówiąc, do wspólnej
działalności gospodarczej jedni wnoszą kapitał, a inni pracę, co zwięźle i
trafnie wyraził zdaniem: "ani kapitał bez pracy, ani bez kapitału praca
istnieć nie może" (46).
101. Leon XIII gorąco pragnął dostosować ten
ustrój gospodarczy do norm sprawiedliwości; z tego wynika, że ustrój ten
sam z siebie nie zasługuje na potępienie. I rzeczywiście nie jest on z
natury zły, sprawiedliwość zaś gwałci dopiero wtedy, gdy kapitał w tym
celu i na takich warunkach wynajmuje robotników, czyli proletariat, do
pracy, ażeby przemysł i całe życie gospodarcze uzależnić wyłącznie od
siebie i na swoją wyłącznie korzyść obrócić, nie licząc się z ludzką
godnością robotników, społecznym charakterem gospodarstwa,
sprawiedliwością społeczną i dobrem ogółu.
102. Prawdą jest, że nie
wszędzie panuje ta ustrojowa forma życia gospodarczego; występuje bowiem i
inna, a jest z nią związana olbrzymia i ważna ze względu na swoją
liczebność i na znaczenie część ludzkości, jak na przykład zawód rolniczy,
w którym wielkie masy ludności samej sobie przez uczciwą i pilną pracę
dostarczają środków potrzebnych do życia i utrzymania. I ta druga
(niekapitalistyczna) dziedzina życia gospodarczego przechodzi dziś ciężkie
chwile i trudności, na które zwracał uwagę Nasz Poprzednik na wielu
miejscach swej encykliki, a których i My tutaj dotknęliśmy
parokrotnie.
103. W parze jednak z rozwojem przemysłu w całym świecie
dokonało się po wydaniu encykliki Leona XIII także ogromne rozszerzenie
"kapitalistycznego" sposobu gospodarowania. Opanował on i przeniknął życie
gospodarcze i społeczne nawet tych warstw, które poza nim żyją - przyniósł
mu pewne korzyści, ale i szkody - zaraziwszy je zaś swymi wadami wycisnął
na nim w pewnym stopniu swoje charakterystyczne piętno.
104. Zwracając
więc uwagę na szczególne zmiany, którym po Leonie XIII uległ ustrój
"kapitalistyczny", mamy na względzie dobro nie tylko mieszkańców z
ośrodków "kapitalistycznego" przemysłu, ale i wszystkich ludzi.
Ujarzmienie gospodarcze następstwem wolnej konkurencji
105. Przede wszystkim uderzającym w naszych czasach
zjawiskiem jest skupienie się nie tylko samych bogactw, ale także ogromnej
potęgi i despotycznej dyktatury gospodarczej w rękach niewielu, którzy w
dodatku często nawet nie są właścicielami, lecz tylko stróżami i
zarządcami kapitału, a którzy mimo to kierują nim w sposób
samowolny.
106. Dyktatura ta najgorszą przybiera postać w działalności
tych ludzi, którzy posiadając kapitały pieniężne i możność dysponowania
nimi, owładnęli także kapitałem finansowym i uzyskali dominującą pozycję w
rozdziale kredytu. Dzięki temu regulują oni niejako obieg krwi w
organizmie gospodarczym i tak ujęli w swe ręce same centra życia
gospodarczego, że nikt nie może wbrew ich woli oddychać.
107. Skupienie
potęgi i bogactw w rękach niewielu, właściwe ostatniemu okresowi życia
gospodarczego, jest naturalnym następstwem nieograniczonej wolności
konkurencji, która zwycięstwo daje tylko najsilniejszym - jak często bywa
- tym, którzy walczą najbezwzględniej i którzy nie znają skrupułów
sumienia.
108. To skupienie potęgi i bogactw w rękach niewielu prowadzi
do dalszej, potrójnej, walki: naprzód do walki o zdobycie dyktatury
gospodarczej - dalej, do walki o opanowanie państwa, aby jego środki i
jego władze wyzyskać potem do walki gospodarczej - wreszcie do walki
między państwami, czy to w ten sposób, że poszczególne państwa dają swoje
siły polityczne w służbę gospodarczych interesów swoich obywateli czy też
w ten, że swojej przewagi i swoich gospodarczych środków używają do
rozstrzygania międzynarodowych sporów politycznych.
Zgubne następstwa
109. Ostateczne zaś skutki panowania ducha indywidualizmu
w życiu gospodarczym, jak to je sami, Czcigodni Bracia i ukochani Synowie,
widzicie i nad nimi bolejecie, są następujące: wolna konkurencja
doprowadziła do samozagłady - miejsce wolnego handlu zajęła dyktatura
gospodarcza garści ludzi, - za żądzą zysku przyszła nieokiełzana dążność
do panowania - całe życie gospodarcze stało się straszliwie twardym,
bezlitosnym i brutalnym. Do tego dodać jeszcze należy wielkie szkody
spowodowane zgubnym pomieszaniem praw i obowiązków państwa i życia
gospodarczego z sobą. Jedną zaś z największych między nimi jest obniżanie
majestatu państwa, które stało się niewolnikiem wydanym na łup ludzkich
żądz i namiętności, podczas gdy wolne od wszelkiej stronniczości, a
jedynie dobru ogółu i sprawiedliwości oddane, na wysokim winno zasiadać
tronie jako władca i najwyższy rozjemca. Wreszcie w życiu międzynarodowym
dwojakie zło z tego samego źródła wypłynęło: tu "nacjonalizm", albo nawet
"imperializm" gospodarczy, gdzie indziej zaś niemniej zgubny i potępienia
godzien finansowy "internacjonalizm" lub "imperializm międzynarodowy", dla
którego tam jest ojczyzna, gdzie jest dobrze.
Środki zaradcze
110. grodki zaradcze na te bolączki podaliśmy w drugiej
doktrynalnej części niniejszej encykliki; tutaj dość będzie przypomnieć je
treściwie. Ponieważ obecny ustrój gospodarczy opiera się przede wszystkim
na kapitale i pracy, wobec czego trzeba uznać i w życie wprowadzić zasady
zdrowego rozumu, czyli chrześcijańskiej filozofii społecznej odnośnie do
tych dwu czynników i ich współdziałania ze sobą. Przede wszystkim
bezstronnie i starannie należy uwzględnić podwójny charakter, osobisty i
społeczny, tak kapitału, czyli własności, jak i pracy, aby uniknąć
niebezpieczeństwa indywidualizmu i kolektywizmu. Wzajemne stosunki
kapitału i pracy winny być regulowane zgodnie z normami ścisłej
sprawiedliwości wspomaganej jednak przez chrześcijańską miłość. Wolna
konkurencja skrępowana w określonych i koniecznych granicach, a tym
bardziej dominacja kół ekonomicznych winny być ściśle podporządkowane
władzy publicznej w tych sprawach, które do niej należą. Wreszcie
instytucje publiczne narodów winny dostosować całe życie zbiorowe do
wymogów dobra wspólnego, czyli do zasad sprawiedliwości społecznej;
wówczas też i tak ważna dziedzina życia społecznego, jak życie gospodarcze
odzyska dobry i zdrowy ustrój.
2. ZMIANY W SOCJALIZMIE
111. Niemniej głębokim przemianom jak życie gospodarcze
uległ po Leonie XIII również socjalizm, z którym stanowczy bój stoczyć
przyszło Naszemu Poprzednikowi. Za czasów bowiem Leona XIII socjalizm był
prawie jednolitym ruchem i walczył o zasady ściśle określone i w jeden
system ujęte; z czasem zaś rozdzielił się na dwa obozy, które
przeciwstawiają się sobie i zwalczają się ostro, nie porzucając jednak
wspólnej całemu socjalizmowi przeciwchrześcijańskiej podstawy.
Obóz radykalny: komunizm
112. Jeden odłam socjalizmu przeszedł przemianę podobną
do tej, której uległo - jak poprzednio wyjaśniliśmy - gospodarstwo
kapitalistyczne. Popadł w komunizm, i tak w teorii, jak w praktyce stawia
sobie dwa cele: najostrzejszą walkę klas i zupełne zniesienie własności
prywatnej; a robi to nie skrycie i nie na drodze okrężnej, lecz jawnie,
otwarcie, przy użyciu wszelkich, nawet najgwałtowniejszych, środków. W
dążeniu do tych celów na wszystko się waży i przed niczym się nie cofa; a
kiedy dorwie się do władzy, objawia nieprawdopodobną i straszliwą
brutalność i nieludzkość. Świadczą o tym okropne przeżycia i ruiny,
którymi znaczy olbrzymie przestrzenie Europy Wschodniej i Azji. Do jakiego
zaś stopnia jest nieprzyjacielem i otwartym wrogiem Kościoła oraz samego
Boga mówią o tym, niestety, aż nadto głośno, fakty niezaprzeczalne i
wszystkim znane. Wobec tego także dobre i wierne dzieci Kościoła nie
potrzebują już przestróg z naszej strony przed bezbożnym i niegodziwym
komunizmem. Z głębokim bólem patrzymy na lekkomyślność tych, którzy zdają
się nie doceniać grożących z tej strony niebezpieczeństw i ogarnięci
gnuśną bezczynnością spokojnie znoszą propagandę haseł gwałtownego i
krwawego przewrotu społecznego; na jeszcze cięższe potępienie zasługuje
niedbalstwo tych, którzy zaniedbują usunąć stan rzeczy, który powoduje
rozgoryczenie umysłów narodów i toruje przez to drogę do przewrotu i ruiny
społeczeństwa.
Obóz umiarkowany, czyli "socjalizm"
113. Mniej radykalnym bez wątpienia jest drugi obóz,
który zachował nazwę "socjalizmu". Nie tylko rezygnuje on z posługiwania
się gwałtem, ale nadto wprowadza pewne złagodzenie i ograniczenie w walkę
klas i w dążność do zniesienia prywatnej własności, chociaż ich całkiem
nie odrzuca. Można by powiedzieć, że socjalizm przerażony swoimi zasadami
i wnioskami, które z nich wyciągnął komunizm, skłania się i zbliża się do
prawd uświęconych przez chrześcijańską tradycję; nie da się bowiem
zaprzeczyć, że jego postulaty nieraz bardzo przypominają sprawiedliwe
żądanie, które stawiają chrześcijańscy reformatorzy społeczni.
Łagodzi nieco walka klas i walka z instytucjami
własności
114. Walka klas, jeśli się z niej wyklucza gwałty i
nienawiść w stosunku do drugiej klasy, przemienia się powoli w godziwy
spór, oparty na dążeniu do sprawiedliwości, który, choć jeszcze nie jest
upragnionym przez wszystkich pokojem społecznym, jednak może i powinien
być punktem wyjścia na drodze do współpracy "stanów zawodowych". Podobnie
i walka wypowiedziana własności prywatnej przybiera w tym odłamie
socjalistycznym formy coraz łagodniejsze i rozmiary coraz węższe, tak że
się już nie zwraca przeciw posiadaniu środków produkcji w ogóle, ale
przeciw tej hegemonii gospodarczej, którą sobie własność wbrew wszelkiemu
prawu zdobyła. W rzeczywistości bowiem tego rodzaju hegemonia należeć
powinna nie do warstw posiadających, ale do władzy publicznej. Jeśli się
to stanie, wówczas rozwój stosunków może doprowadzić do tego, że dążenia
umiarkowanego socjalizmu nie będą się różniły od zamierzeń i żądań, które
stawiają chrześcijańscy reformatorzy społeczni. Zupełnie bowiem słusznym
jest żądanie zastrzeżenia pewnych rodzajów dóbr dla państwa, gdy
posiadanie tych dóbr daje taką potęgę, że jej ze względu na dobro państwa
nie można prywatnym osobom zostawić.
115. Tego rodzaju sprawiedliwe
żądania i dążenia nie mają w sobie niczego, co by było przeciwne
chrześcijańskiej prawdzie; tym bardziej nie są własnością socjalizmu.
Toteż ci, którzy to tylko usiłują osiągnąć, nie potrzebują należeć do
socjalistycznego obozu.
Czy jest możliwa droga pośrednia?
116. Nie trzeba jednak myśleć, że wszystkie bez wyjątku
niekomunistyczne kierunki i partie socjalistyczne zarówno w dziedzinie
praktyki, jak teorii doszły aż do takiego zrozumienia. Przeważnie nie
zerwały z walką klas i z dążeniem do zniesienia własności, a tylko je
nieco złagodziły. Wobec zaś złagodzenia lub pewnego stępienia fałszywych
zasad powstaje -a raczej bezpodstawnie wysuwa się w pewnych kołach -
pytanie, czy by nie można także i zasad chrześcijańskiej prawdy nieco
złagodzić i stępić, by wyjść naprzeciw socjalizmowi i spotkać się z nim
niejako w połowie drogi. Są tacy, którzy się łudzą, że w ten sposób uda
się pociągnąć socjalistów do nas. Próżna to jednak nadzieja. Ci, którzy
chcą być apostołami wśród socjalistów, winni opowiadać pełną i całą prawdę
otwarcie i szczerze, bez żadnych ustępstw na rzecz błędu. A przede
wszystkim, jeśli chcą być prawdziwymi głosicielami Ewangelii, niech
dowodzą socjalistom, że te ich żądania, które są słuszne, o wiele
mocniejszą obronę znajdą w zasadach wiary chrześcijańskiej, o wiele zaś
skuteczniejsze wsparcie w sile chrześcijańskiej miłości.
117. A nawet,
jeżeli socjalizm tak złagodzi i poprawi swoje poglądy na walkę klas i
własność prywatną, czy należy sądzić, że mu już w tych sprawach nic nie
będzie można zarzucić? Czy tym samym pozbył się swego wrogiego dla
chrześcijaństwa charakteru? Oto pytanie, które umysły wielu ludzi trzyma w
niepewności) Wielu zaś dobrych katolików, którzy sobie należycie zdają
sprawę z tego, że zasad chrześcijaństwa nie wolno porzucać, ani zacierać,
zwraca się do Stolicy Apostolskiej i gorąco prosi o rozstrzygnięcia, czy
taki socjalizm tak dalece wyzwolił się ze swych błędów, iż go bez
uszczerbku dla jakiejś zasady chrześcijańskiej można przyjąć i niejako
ochrzcić. Spełniając ich prośby w duchu ojcowskiej troskliwości
odpowiadamy: socjalizm czy jako teoria, czy jako zjawisko historyczne, lub
jako "ruch społeczny", jeśli prawdziwie jest socjalizmem, nie da się
pogodzić z dogmatami Kościoła katolickiego, i to nawet wówczas, gdy w tych
sprawach, o których mówiliśmy, poczynił ustępstwa na rzecz prawdy i
sprawiedliwości; przyjmuje bowiem pogląd na społeczeństwo zasadniczo różny
od chrześcijańskiej prawdy.
Zupełna sprzeczność z chrześcijańskim poglądem na
społeczeństwo i na społeczną naturę człowieka
118. Według nauki chrześcijaństwa człowiek w tym celu
przychodzi na świat obdarzony naturą społeczną, aby żyjąc w społeczeństwie
i poddany władzy przez Boga ustanowionej (por. Rz 13, 1), pielęgnował i
rozwijał w całej pełni wszystkie swe zdolności ku czci i chwale Stwórcy, i
by przez wierne spełnianie swego zawodu lub powołania zdobywał sobie
szczęście doczesne i wieczne. Socjalizm zaś zgoła nieświadom tego
wzniosłego celu człowieka i społeczeństwa i o niego się nie troszcząc
uważa społeczeństwo za instytucję służącą tylko użytkowym celom.
119. Z
faktu bowiem, że umiejętny podział pracy lepiej sprzyja produkcji niż
niezorganizowana praca jednostek, socjaliści wyprowadzają wniosek, że
produkcja gospodarcza, której zresztą same tylko materialne cele
uwzględniają, z konieczności dokonywać się winna w sposób uspołeczniony.
Ta sama konieczność, zdaniem socjalistów, wymaga, by człowiek w sprawach
tyczących się produkcji oddał się cały i podporządkował społeczeństwu. Co
więcej, posiadanie jak największej ilości dóbr mogących służyć
udogodnieniu życia nabiera tak wielkiego znaczenia, że wyższe dobra
człowieka, nie wyjmując nawet samej wolności, należy uznać za mniej cenne,
a nawet poświęcić na rzecz maksymalnej produkcji gospodarczej. Wyrównaniem
zaś za tę ofiarę z ludzkiej godności w "uspołecznionej" produkcji będzie
dla człowieka - mówią socjaliści - obfitość dóbr wytworzonych społecznie,
które winny być udostępnione każdemu obywatelowi, aby zgodnie z własnymi
upodobaniami mógł ich swobodnie używać na swą wygodę i indywidualny styl
życia. Społeczeństwo zatem, o którym socjalizm marzy, z jednej strony nie
może istnieć, ani nie da się pomyśleć bez stosowania nadmiernego nacisku,
z drugiej zaś hołduje fałszywej idei wolności, ponieważ odrzuca prawdziwie
społeczny autorytet, który się nie opiera na doczesnych i materialnych
pożytkach, ale pochodzi od Boga, .Stwórcy wszechrzeczy i ich celu
ostatecznego (47).
Katolik i socjalista - dwa sprzeczne pojęcia
120. Choć więc socjalizm, jak wszystkie błędy, mieści w
sobie część prawdy (czemu zresztą papieże nigdy nie przeczyli), opiera się
jednak na sobie właściwej nauce o społeczeństwie, niezgodnej z prawdziwym
chrześcijaństwem. Dlatego sprzecznymi pojęciami są określenia: socjalizm
religijny, socjalizm chrześcijański; i nie można być równocześnie dobrym
katolikiem i prawdziwym socjalistą.
Socjalizm w dziedzinie wychowania i
oświaty
121. Nauka ta uroczyście przez nas przypomniana i potwierdzona
odnosi się w równym stopniu do pewnego nowego prądu socjalistycznego,
który dotąd jest mniej znany, ale współcześnie w różnych odłamach
socjalizmu propagowany. Nastawiony jest on w pierwszym rzędzie na
kształtowanie kultury umysłowej i moralnej. Pozorami przyjaźni wabi on i
przyciąga ku sobie przede wszystkim dzieci, a ponadto ogarnia szersze
rzesze społeczeństwa, aby wychować "socjalistycznego człowieka", który ma
dokonać przemiany społecznej w duchu socjalizmu.
122. W naszej
encyklice Divini illius Magistri przedstawiliśmy obszernie zasady i cele
chrześcijańskiego wychowania (48). Sprzeczność socjalizmu
obyczajowo-kulturowego z tymi zasadami tak jasno i tak oczywiście
występuje w jej świetle, że to nas zwalnia od nowych wyjaśnień. Zdaje się
jednak, że nie widzą lub nie doceniają ogromu niebezpieczeństw, jakie on
ze sobą niesie, ci wszyscy, którzy nie dbają, aby mu dać odpowiedni do
powagi chwili i zdecydowany opór. Jest obowiązkiem Naszego pasterskiego
urzędu ostrzec ich przed tym groźnym niebezpieczeństwem; aby wszyscy
pamiętali, że ojcem tego etyczno-kulturowego socjalizmu był liberalizm, a
spadkobiercą będzie "bolszewizm".
Katolicy w obozie socjalistycznym
123. Wobec tego, Czcigodni Bracia, łatwo zrozumiecie
Naszą boleść, której doświadczamy patrząc jak, szczególnie w pewnych
krajach, bardzo wielu naszych synów, o których szczerej wierze i dobrej
woli nie chcielibyśmy wątpić, odwróciło się od Kościoła i przeszło do
socjalistycznego obozu; z tych jedni głośno chlubią się mianem socjalistów
i wyznają zasady socjalizmu, inni znów z niedbalstwa lub nawet jakby wbrew
woli należą jednak do organizacji, które bądź z racji swego programu, bądź
swej działalności są socjalistycznymi.
124. My zaś, powodowani ojcowską
troską, zastanawiamy się głęboko i zrozumieć pragniemy, jak się to mogło
stać, że na takie manowce zeszli? I słyszymy, zda się Nam, odpowiedź wielu
z nich i usprawiedliwienie: Kościół i ludzie z nimi związani sprzyjają
bogatym, a zaniedbują robotników i w ogóle o nich się nie troszczą; z tego
powodu - mówią - musieli przystąpić do obozu socjalistycznego i złączyć
się z nim, aby sobie zabezpieczyć prawa.
125. Jest rzeczą ubolewania
godną, Czcigodni Bracia, że byli, a nawet dziś są tacy, którzy się uważają
za katolików, a którzy prawie zupełnie zapomnieli o wzniosłym prawie
sprawiedliwości i miłości nakazującym nie tylko oddać każdemu, co mu się
należy, ale i pomagać braciom potrzebującym jakby samemu Chrystusowi Panu
(Jk 2), i nawet - co jeszcze gorzej - tacy katolicy, którzy dla zysku nie
cofają się przed krzywdzeniem robotników. Owszem, nie brak i takich,
którzy samej nawet religii nadużywają jako zasłony, próbując nią pokryć
niecny wyzysk robotników, byle tylko uchylić się od sprawiedliwości żądań.
Nigdy nie przestaniemy piętnować tego ich postępowania. Oni to bowiem
sprawili, że na Kościół mogły paść fałszywe pozory i bezpodstawne
podejrzenia, jakoby był obrońcą bogatych, a obojętnie patrzył na nędzę i
cierpienia wydziedziczonych. Cała historia Kościoła świadczy, jak
niesłuszne i krzywdzące są te podejrzenia; a właśnie encyklika, której
rocznicę obchodzimy, najlepiej dowodzi, że się wbrew wszelkiej słuszności
obrzuca Kościół i jego naukę tymi oszczerstwami i obelgami.
Zaproszenie do powrotu
126. Dalecy jesteśmy od tego, byśmy dotknięci doznaną
krzywdą lub przygnębieni bólem ojcowskim, mieli odepchnąć i odtrącić tych
naszych synów, którzy dali się uwieść i dziś są z dala od prawdy i od
zbawienia. Przeciwnie, z całą, na jaką nas stać, usilnością zapraszamy ich
do powrotu na macierzyńskie łono Kościoła. Obyż zechcieli usłuchać Naszego
wołania! Obyż powrócili do Ojcowskiego domu, który opuścili; oby już
pozostali tam, gdzie jest ich właściwe miejsce, mianowicie w jednym
szeregu z tymi, którzy ściśle wykonując wskazówki podane przez Leona XIII,
a przez Nas uroczyście przypominane, usiłują przebudować ustrój społeczny
w myśl Kościoła, w duchu społecznej sprawiedliwości i miłości! Niech
wreszcie będą przekonani, że nawet doczesnego szczęścia pełniejszego nie
znajdą nigdzie, jak tylko u Tego, który dla nas stał się ubogim będąc
bogatym, abyśmy ubóstwem Jego bogatymi byli (2 Kor 8, 9) - który był
ubogim i w pracach od młodości swojej - który wszystkich pracujących i
obciążonych do Siebie zaprasza, by ich orzeźwić miłością Swego Serca (Mt
11, 28) - który wreszcie nie bacząc na osobę, więcej będzie żądał od tych,
którym więcej dano (Łk 12, 48) i "odda każdemu według uczynków jego" (Mt
16, 27) .
3. ODRODZENIE MORALNE
127. Uważniejsze i głębsze zbadanie sprawy doprowadza nas
do wniosku, że przed upragnionym odnowieniem ustroju społecznego musi się
dokonać odrodzenie ducha chrześcijańskiego, któremu tylu ludzi w życiu
gospodarczym się sprzeniewierza. Bez tego daremne będą wszystkie wysiłki,
a gmach ustroju będzie wznoszony na piasku lotnym, nie na skale (Mt 7, 24
n.).
128. Zbadaliśmy więc, Czcigodni Bracia i ukochani Synowie, stan
współczesnego życia gospodarczego i uznaliśmy, że cierpi ono na bardzo
poważne niedomagania. Poddaliśmy ocenie także komunizm i socjalizm i
stwierdziliśmy, że wszystkie, nawet umiarkowane, ich formy dalekie są od
przykazań Ewangelii.
129. "Jeśli społeczeństwo dzisiejsze - są to słowa
Naszego Poprzednika - ma być uleczone, to stanie się to tylko przez
odnowienie życia chrześcijańskiego i instytucji chrześcijaństwa" (49).
Jedynie ono może przynieść skuteczne lekarstwo przeciwko nadmiernej trosce
o rzeczy doczesne, która jest źródłem całego zła; ono jedno może ludzi,
którzy, jak olśnieni, utkwili wzrok w rzeczach przemijających tego świata,
oderwać od nich i ich oczy ku niebu skierować. A któż zaprzeczy, że
takiego właśnie lekarstwa dziś ludzkości najbardziej potrzeba?
Głównym złem dzisiejszego stanu: spustoszenie dusz
130. Wszystkie umysły pochłania dziś myśl o doczesnych
wstrząsach, klęskach i katastrofach. Cóż jednak znaczą one wszystkie wobec
duchowego spustoszenia, jeśli spojrzymy na rzeczy - jak powinniśmy -
chrześcijańskimi oczyma? Mimo to z całą powagą można powiedzieć, że obecny
ustrój społeczny i gospodarczy stanowi dla ogromnej liczby ludzi
niezmiernie wielką przeszkodę w trosce o to jedno, co jest konieczne, o
wieczne zbawienie.
131. Powołani na urząd Pasterza i Opiekuna owej
nieprzeliczonej rzeszy wiernych przez Księcia Pasterzy, który ją własną
Krwią odkupił, nie możemy suchym okiem patrzeć na to groźne dla niej
niebezpieczeństwo; owszem, pamiętając na obowiązki urzędu pasterskiego, z
całą ojcowską troskliwością szukamy ustawicznie sposobu przyjścia jej z
pomocą, i innych, których zobowiązują do tego względy sprawiedliwości lub
miłości, wzywamy do gorliwej współpracy. Cóż bowiem pomoże ludziom, dzięki
coraz doskonalszemu korzystaniu z bogactwa, uzdolnienie się do opanowania
choćby całego świata, jeśli im to przyniesie szkody duchowe (por. Mt 16,
26)? Na cóż się zda pouczać ich o zasadach życia gospodarczego, jeśli pod
wpływem nieokiełznanej i brudnej chciwości dają się tak dalece ponosić
trosce o własne interesy, że "słysząc przykazania Pańskie, wszystkie
rzeczy przeciwnie czynili" (Sdz 2, 17)?
Przyczyny zła
132. Najgłębszą zaś przyczyną tego odwrócenia się od
prawa Chrystusowego w życiu społecznym i gospodarczym i wynikającego stąd
odstępstwa mas robotniczych od wiary katolickiej jest nieład w dziedzinie
uczuć, smutne następstwo grzechu pierworodnego, który tak zakłócił
zadziwiającą harmonię władz ludzkiej duszy, że człowiek łatwo uwiedziony
przez złe żądze narażony jest na silną pokusę przeceniania znikomych dóbr
tego świata nad niebieskie i wiecznotrwałe. Stąd owo nienasycone
pragnienie bogactw i dóbr doczesnych, które wprawdzie zawsze popychało
ludzi do łamania przykazań Boskich i do deptania praw bliźniego, dziś
jednak dzięki ustrojowi gospodarczemu szczególnie liczne sposobności
upadku nastręcza ludzkiej słabości. Oto bowiem niepewny stan życia
gospodarczego, zwłaszcza jego podstaw organizacyjnych, wymaga wielkiego i
stałego napięcia sił od tych, którzy mu się oddają. Stąd u niektórych
ludzi taka twardość sumienia, że w końcu im się wydaje, że wolno im na
wszelkie sposoby powiększać swe zyski, potem zaś zdobytego ciężko mienia
bronić prawem i lewem przed niespodziewanymi wypadkami losu. Łatwość
zdobycia zysków przy dzisiejszej anarchii rynku pociąga do handlu i
wymiany towarów wielu takich, którzy to tylko' mają na myśli, by przy
najmniejszym wysiłku szybko zdobyć zysk, i w tym celu przy pomocy dzikiej
spekulacji bez rzeczowej podstawy, a tylko z prostej chciwości tak często
powodują zwyżkę lub zniżkę towarów, że wniwecz obracają rozumne rachuby
wytwórców. Okazji do najgorszych nadużyć dały postanowienia prawne o
spółkach zarobkowych dzielące ryzyko i ograniczające odpowiedzialność.
Widzimy bowiem, że ludzie mało się przejmują tym zmniejszonym obowiązkiem
odpowiedzialności; pod osłoną anonimowej firmy dzieją się najgorsze
krzywdy i oszustwa; zarządy zaś tych spółek gospodarczych posuwają się w
zapomnieniu swych obowiązków aż do pogwałcenia praw tych, względem których
zobowiązali się zarządzać ich oszczędnościami. Na koniec wspomnieć trzeba
tych chytrych ludzi, którzy nie dbając zupełnie o uczciwość zawodową, nie
wstydzą się spekulować na ludzkiej namiętności i wyciągać z niej
zysków.
133. Surowa i twarda karność moralna, kontrolowana ściśle przez
władzę państwową, mogłaby była usunąć te ogromne braki, albo im nawet
zapobiec; na nieszczęście jednak zbyt często nie dopisywała. Początki
bowiem nowego ustroju gospodarczego wypadały na okres, w którym
racjonalizm opanował umysły i głęboko w nich się zagnieździł; pod jego zaś
wpływem rychło powstała nauka ekonomiczna obca prawdziwej moralności. Tak
się dokonało w tej dziedzinie wyzwolenie ludzkich namiętności z
więzów.
134. Skutkiem tego rzucili się teraz ludzie w większej niż
dotąd liczbie do powiększania bogactw za wszelką cenę; a własną korzyść
stawiając nade wszystko i przed wszystkim, nie robili sobie kwestii
sumienia z największych nawet krzywd wyrządzanych drugim. Ci, którzy
pierwsi weszli na tę wygodną, a zgubną drogę (Mt 7, 13), znaleźli wielu
naśladowców swego niecnego postępowania, pociągając ich uderzającym swoim
powodzeniem, niezwykłym blaskiem bogactw, ośmieszaniem cudzych skrupułów
sumienia jako bezpodstawnej trwożliwości, wreszcie niszczeniem
sumienniejszych konkurentów.
135. Skoro zaś kierownicy zeszli z drogi
sprawiedliwości, również rzesze robotników łatwo stoczyły się w tę
przepaść, a to tym bardziej, że bardzo wielu pracodawców patrzyło na
swoich robotników jak na proste narzędzia, bez troski o ich dusze, co
więcej, nie myślą w ogóle o rzeczach wyższych. Umysł się wzdryga na myśl o
straszliwych niebezpieczeństwach, które w nowoczesnych fabrykach zagrażają
moralności robotników (zwłaszcza młodszych) i wstydliwości dziewcząt, i w
ogóle kobiet; na myśl o trudnościach, które spójni rodzinnej i rodzinnemu
współżyciu sprawia często dzisiejszy stan życia gospodarczego, a
szczególnie opłakany stan sprawy mieszkaniowej; na myśl o tylu i tak
wielkich przeszkodach w należytym święceniu dni świątecznych; na myśl o
powszechnym osłabieniu ducha prawdziwie chrześcijańskiego, który dawniej
nawet prostych i niewykształconych wznosił na wyżyny prawdziwej mądrości,
i o zastąpieniu go jedyną troską o zdobywanie chleba powszedniego za
wszelką cenę. W ten sposób praca fizyczna, którą Opatrzność nawet po
grzechu pierworodnym chciała mieć narzędziem fizycznego i duchowego
rozwoju człowieka, staje się często narzędziem zepsucia; martwa materia
wychodzi więc z fabryki uszlachetniona, natomiast człowiek ulega zepsuciu
i traci na wartości.
ŚRODKI ZARADCZE:
a). Przepojenie życia gospodarczego duchem
chrześcijańskim
136. Na to opłakane zepsucie duchowe, którego dalsze
trwanie uczyni bezskuteczną wszelką dążność do odrodzenia ustroju
społecznego, jeden jest tylko właściwie skuteczny środek zaradczy: wyraźny
i szczery powrót ludzkości do nauki Ewangelii, mianowicie do przykazań
Tego, który Sam ma słowa żywota (J 6, 70) - słowa, które nigdy nie
przeminą, choć niebo i ziemia przeminą (Mt 24, 35) . Wprawdzie wszyscy
znawcy życia gospodarczego gorąco zalecają racjonalizację jako drogę do
przywrócenia życiu gospodarczemu zdrowego i sprawiedliwego ustroju. Ustrój
ten jednak, którego zresztą i My gorąco pragniemy i który popieramy,
będzie kruchym i niedoskonałym, jeśli wszystkie dziedziny twórczości
ludzkiej nie będą zharmonizowane w zgodną jedność na podobieństwo
przedziwnej harmonii Boskiego planu świata i jeśli nie będą zgodnie
zmierzały do jego realizacji w granicach ludzkiej możliwości. Mamy tu na
myśli ten doskonały ustrój, który Kościół głosi z siłą i wytrwałością, a
którego domaga się sam rozum ludzki: wszystko zwracać się winno ku Bogu
jako pierwszemu i ostatecznemu celowi wszelkiego działania - wszystkie
dobra stworzone uważać należy tylko za środki, a używać ich wolno o tyle,
o ile do ostatecznego celu prowadzą. Nie należy przy tym sądzić, że ten
pogląd obniża wartość działalności zarobkowej albo ją uważa za niegodną
człowieka; przeciwnie, pogląd ten uczy nas odnajdywać w niej i czcić
wyraźną wolę Boskiego Stwórcy, która postawiła człowieka na ziemi, aby ją
przez pracę uczynił użyteczną dla swoich rozlicznych potrzeb. Pomnażanie
swego mienia w sposób uczciwy i sprawiedliwy jest rzeczą dozwoloną dla
tych, którzy współdziałają w produkcji; owszem jest rzeczą słuszną, aby
ten, kto służy społeczeństwu i bogatszym je czyni, miał swój odpowiedni
udział w podziale wytworzonych bogactw społeczeństwa, pod warunkiem
jednak, że te bogactwa będzie zdobywał w zgodzie z przykazaniami Boskimi i
w poszanowaniu praw osób drugich, i że ich będzie używał według wymagań
wiary i zdrowego rozumu. Jeśli tych zasad będą się trzymać wszyscy ludzie
wszędzie i zawsze, wówczas nie tylko produkcja i nabywanie dóbr
materialnych, ale i używanie, dziś tak bezładne, będą wkrótce ujęte w
normy słuszności i sprawiedliwego podziału; brudnej chciwości, stanowiącej
zakałę i zbrodnie naszej epoki, rzeczywistość życia przeciwstawi w sposób
nie krzywdzący nikogo, ale stanowczy, prawo chrześcijańskiego
umiarkowania, które człowiekowi nakazuje szukać naprzód Królestwa Bożego i
jego sprawiedliwości i uczy go, że z szczodrobliwości Boga i stosownie do
Jego obietnicy dobra doczesne będą mu w ilości wystarczającej przydane (Mt
6, 33).
b). Rola miłości
137. Pozostaje wszakże prawdą, że w
urzeczywistnianiu tego dzieła ważniejszą jeszcze rolę winno zawsze
odgrywać prawo miłości, "która jest zawiązką doskonałości" (Kol 3, 14).
Jak bardzo zatem mylą się nieopatrzni reformatorowie, którzy wołają tylko
o przywrócenie sprawiedliwości i to zamiennej, a dumnie odrzucają
współdziałanie miłości! Zapewne, miłość nie może zastąpić powinnej, a
pogwałconej sprawiedliwości. Atoli, nawet wówczas, gdyby człowiek wszystko
otrzymał, co mu się ze sprawiedliwości należy, zostałoby jeszcze bardzo
szerokie pole do działania dla miłości; sprawiedliwość bowiem, nawet
najwierniej przestrzegana, sama z siebie może wprawdzie usunąć przyczyny
walk społecznych, nigdy jednak nie zdoła złączyć serc i umysłów. Tylko
wewnętrzna łączność, jednocząca członków społeczeństwa, stanowi
najważniejszą podstawę wszystkich, choćby pozornie najdoskonalszych,
urządzeń mających na celu zabezpieczenie pokoju i współpracy ludzi, a
bogate doświadczenie uczy, że gdy tej łączności braknie, zawodzą nawet
najmędrsze przepisy. Prawdziwe zatem współdziałanie wszystkich na rzecz
dobra powszechnego wtedy tylko nastąpi, kiedy poszczególnych członków
społeczeństwa przeniknie do głębi świadomość, że są członkami wielkiej
rodziny, dziećmi jednego Ojca niebieskiego, nawet jednym ciałem w
Chrystusie, "a każdy z osobna jeden drugiego członkami" (Rz 12, 5) tak iż
"jeśli co cierpi jeden członek, społem cierpią wszystkie członki" (1 Kor
12, 26). Bogaci i możni zmienią wówczas dotychczasową swoją obojętność
względem biednych na serdeczną i czynną miłość i chętnym sercem przyjmą
ich słuszne żądania, a możliwe winy i błędy łatwo wybaczą. Robotnicy zaś
szczerze stłumią w sobie nienawiść i zazdrość klasową, którą dziś tak
zręcznie wykorzystują zwolennicy społecznych konfliktów i nie tylko
przyjmą tę rolę w społeczeństwie, którą im Opatrzność przeznaczyła, ale
nawet wysoko będą ją sobie cenili wiedząc, że każdy, kto pracuje w ramach
swego zawodu i swych obowiązków, przyczynia się w sposób pożyteczny i
zaszczytny do dobra wspólnego, a sami w szczególniejszy sposób idą w ślady
Tego, który, choć Bóg, chciał być na ziemi cieślą i za syna cieśli
uchodzić.
Trudność zadania
138. Dzięki temu rozlaniu ducha Ewangelii, ducha
chrześcijańskiego umiarkowania i powszechnej miłości dojdzie, jak się
spodziewamy, do upragnionego i pełnego odrodzenia społeczeństwa w
Chrystusie oraz Pokoju Chrystusowego w Chrystusowym Królestwie, który
postawiliśmy sobie za cel od początku Naszego Pontyfikatu i któremu
poświęciliśmy wszystkie nasze wysiłki i całą pasterską troskę (50). Wy
też, Czcigodni Bracia, którzy z woli Ducha Świętego kierujecie wraz z nami
Kościołem (por. Dz 20, 28), usilnie współpracujecie nad tym wzniosłym i
dziś tak potrzebnym dziełem we wszystkich częściach świata, także i w
krajach misyjnych. Przyjmijcie zasłużone uznanie,. a z Wami niech je
przyjmą wszyscy, tak duchowni, jak i świeccy, na których z radością
patrzymy jako na Waszych codziennych współpracowników i dzielnych
pomocników w tym wielkim dziele, mianowicie ukochani Nasi Synowie z Akcji
Katolickiej, którzy ze szczególną gorliwością współdziałają z Nami w
dziedzinie społecznej, o ile ona z Boskiej woli stanowi prawo i obowiązek
Kościoła. Tych wszystkich gorąco zachęcamy w Panu, by się przed żadnym
trudem nie cofaliby się nie dali żadnym przeszkodom złamać, lecz by z dnia
na dzień rośli w siłę i męstwo (por. Pwt 31, 7) . Trudnym zaiste jest
dzieło, do którego wzywamy; wierny doskonale, jak wielkie są do pokonania
trudności i przeszkody z obydwu stron, ze strony klas wyższych i niższych
społeczeństwa. Nie wolno jednak upadać na duchu; wszak cechą chrześcijan
jest stawać do ciężkich zmagań, a wielkie trudy są udziałem tych, którzy
jako dobrzy żołnierze Chrystusa (por. 2 Tm 2, 3) z większym oddaniem idą w
jego ślady.
139. Ufając zatem jedynie w pomoc wszechstronną Tego, który
"chce aby wszyscy ludzie byli zbawieni" (1 Tm 2, 4), starajmy się
wszelkimi siłami wesprzeć te biedne dusze, które się od Boga odwróciły, by
je wyzwolić od pochłaniających je trosk doczesnych, a skierować ku dobrom
wiekuistym. Będzie to czasem łatwiejsze, niż się na pierwszy rzut oka
wydawało. Jeśli na dnie duszy nawet zupełnie upadłego człowieka tlą się,
jak iskry w popiele, wielkie siły duchowe - niewątpliwie dowód, że dusza z
natury jest chrześcijańską - to o ileż prędzej znajdą się one w wielu
duszach ludzi, którzy w błąd popadli raczej przez nieświadomość lub pod
wpływem zewnętrznych warunków!
140. Zresztą obiecująca zapowiedź
odrodzenia społecznego występuje już w samych organizacjach robotniczych.
W ich szeregach z wielką Naszą radością widzimy także zwarte grupy
młodzieży robotniczej, które ochotnie idą za głosem łaski Bożej i żywią
szlachetną ambicję pozyskania towarzyszy pracy dla Chrystusa. Nie mniej na
uznanie zasługują kierownicy organizacji robotniczych, którzy przejęci
bezinteresownością i jedynie troską o dobro współczłonków, roztropnie
uzgadniają ich słuszne postulaty z dobrem całego zawodu i udzielają im
swego poparcia, nie dając się od tego wielkiego dzieła odstraszyć żadnymi
trudnościami ani podejrzeniami. Wreszcie wśród młodzieży, która ze względu
na wykształcenie lub stan majątkowy wkrótce wybitne zajmować będzie w
pierwszych kołach społeczeństwa placówki, widzimy wiele jednostek z
zapałem studiujących sprawy społeczne; robią one błogą nadzieję, że z
całym oddaniem poświęcą się odrodzeniu społecznemu.
Sposób postępowania
141. Współczesne warunki, Czcigodni Bracia, wskazują
jasno drogę, po której iść należy. Stoi naprzeciw nas obecnie - jak już
zresztą nieraz w historii Kościoła - świat, który w dużej mierze niemal w
pogaństwo popadł z powrotem. Chcąc całe te klasy ludzi przywrócić
Chrystusowi, którego się zaparły, należy z nich samych wybrać i uformować
pomocników Kościoła, którzy by byli dobrze zaznajomieni z całym sposobem
myślenia i czucia tych warstw i dzięki temu umieli mówić do ich serc w
duchu braterskiej miłości. Pierwszymi więc i bezpośrednimi apostołami
robotników winni być sami robotnicy, jak i apostołowie przemysłowców i
kupców winni z ich własnych szeregów pochodzić.
142. Waszym, Czcigodni
Bracia, i Waszego kleru szczególnym obowiązkiem jest pilne wyszukiwanie
tych apostołów robotników i pracodawców, roztropne ich dobieranie,
kształcenie i wychowanie. Z pewnością ciężki to trud, który w ten sposób
na duchowieństwo nakładamy; dlatego młodzież sposobiąca się do kapłaństwa
winna się do niego dobrze przygotować przez gorliwe studium społeczne. Ci
zaś, którym te właśnie obowiązki powierzać będziecie, powinni odznaczać
się delikatnym poczuciem sprawiedliwości i męską odwagą w przeciwstawieniu
się każdemu niesprawiedliwemu żądaniu lub działaniu; dalej, winni się
wyróżniać roztropnością i umiarkowaniem, które by strzegło przed każdą
skrajnością; a przede wszystkim winni być przeniknięci do głębi duszy
miłością Chrystusa, która jedyna tylko może z siłą, lecz i z łagodnością,
poddać serce i wolę człowieka prawom sprawiedliwości i słuszności. Oto
droga wypróbowana wielokrotnie w przeszłości pomyślnym doświadczeniem;
wejść nam na nią należy bez wahania, a z zapałem.
143. Ukochanych Synów
Naszych powołanych do tego wielkiego dzieła gorąco zachęcamy w Panu, aby z
całą gorliwością zabrali się do formowania mężów powierzonych ich pieczy i
by w spełnianiu tego na wskroś kapłańskiego i apostolskiego obowiązku
korzystali umiejętnie ze wszystkich środków chrześcijańskiego wychowania
kształcąc młodzież, zakładając stowarzyszenia chrześcijańskie, tworząc
ośrodki studiów dla pogłębienia wiedzy w duchu wiary. W pierwszym rzędzie
jednak niech sobie wysoko cenią i niech ku dobru swoich wychowanków ciągle
stosują ten znakomity sposób odrodzenia tak jednostkowego, jak
społecznego, któryśmy encykliką Mens nostra (z 20 XII 1929) w rekolekcjach
wskazali; poleciliśmy tam rekolekcje nie tylko ogólnie świeckim, ale jako
szczególnie pożyteczne poleciliśmy je wyraźnie i gorąco także robotnikom;
są one bowiem szkołą duchową, w której wychowują się i ogniem miłości
Serca Chrystusowego rozpalają się nie tylko doskonali chrześcijanie, ale i
prawdziwi apostołowie dla wszelkich potrzeb życia. Z tej szkoły, jak
Apostołowie z jerozolimskiego Wieczernika, wychodzić będą ludzie silnej
wiary, niezwyciężonej stałości w prześladowaniach i pełni płomiennej
gorliwości o Królestwo Chrystusowe i jego coraz szerszy rozwój.
144.
Właśnie teraz potrzeba nam dzielnych żołnierzy Chrystusa, którzy by
wszystkie siły poświęcili uchronieniu społeczeństwa ludzkiego przed
straszną katastrofą; ludzkość jej ulegnie, jeśli, odepchnąwszy naukę
Ewangelii, pozwoli zapanować ustrojowi, który gwałt zadaje tak prawu
natury, jak Bogu. Wprawdzie Kościół zbudowany na niewzruszonej opoce nie
ma powodu do lękania się o siebie, gdyż wie, że bramy piekła nigdy go nie
zwyciężą (por. Mt 16, 18), a doświadczenie ubiegłych wieków przypomina mu,
że z największych burz zwykł był wychodzić silniejszy i w blasku nowych
triumfów. Ale jego czułe serce musi się wzruszać na myśl o niezliczonych
cierpieniach, które by w czasie takiej katastrofy dotknąć musiały tysiące
ludzi, i szczególnie na myśl o strasznych szkodach duchowych, które by
wiele dusz Krwią Chrystusową odkupionych naraziły na wieczną
zgubę.
145. Dlatego niczego nie należy pominąć, gdy chodzi o odwrócenie
takiego nieszczęścia od ludzkości. W tym kierunku winny zwracać się nasze
trudy i wszystkie nasze wysiłki, a z nimi nasze nieustanne i gorące modły
do Boga. Wszak losy ludzkości z pomocą łaski Bożej w naszym są
ręku.
146. Nie dopuśćmy, Czcigodni Bracia i ukochani Synowie, do tego,
by ludzie tego świata okazali się roztropniejszymi od nas, którzy z
dobroci Boga synami jesteśmy światłości (por. Łk 16, 8). Widzimy przecież,
z jak ogromną starannością dobierają sobie i szkolą zdecydowanych
zwolenników, aby za ich pośrednictwem szerzyć dzień za dniem swoje
fałszywe idee we wszystkich warstwach społecznych i po wszystkich
częściach świata. A za każdym razem, gdy zamierzają gwałtowniej uderzyć na
Kościół Chrystusa, widzimy, jak na bok odkładają wewnętrzne spory, jak się
wszyscy łączą w jeden szyk bojowy i w zjednoczeniu sił zmierzają do
osiągnięcia wspólnego celu.
Zachęta do ścisłej jedności i współpracy
147. Z pewnością nie można nie widzieć tej wielkiej
nieznużonej gorliwości katolików, która się przejawia tak w dziedzinie
społecznej i gospodarczej, jak szkolnej i czysto religijnej. Nierzadko
jednak ta podziwu godna i znojna działalność nie przynosi należytych
owoców, a to z powodu zbytniego rozpraszania sił. Niech więc zjednoczą się
wszyscy ludzie dobrej woli, którzy pod przewodnictwem Pasterzy Kościoła
gotowi są stanąć do tej dobrej i pokojowej walki za sprawę Chrystusa;
niech pod kierunkiem Kościoła i w myśl Jego nauki każdy odpowiednio do
swych sił, zdolności i warunków stara się popierać chrześcijańskie
odrodzenie społeczeństwa, które zapoczątkował Leon XIII nieśmiertelną
encykliką Rerum novarum; nie należy przy tym mieć na celu siebie lub
swoich korzyści, ale sprawę Jezusa Chrystusa (por. Flp 2, 21); nie wolno
dążyć do zwycięstwa osobistych poglądów za wszelką cenę, natomiast trzeba
być gotowym odstąpić od nich, choćby się najlepszymi wydawały, jeśli tego
zażąda wyższe dobro ogółu; a to wszystko w tym celu, by we wszystkim i nad
wszystkim panował Chrystus, rozkazywał Chrystus, któremu "cześć i chwała i
moc na wieki" (Ap 5, 13).
148. Aby się tak stało, z ojcowskiego serca
udzielamy Apostolskiego Błogosławieństwa wszystkim Wam, Czcigodni Bracia i
ukochani Synowie, którzy jesteście członkami olbrzymiej, powierzonej Nam,
katolickiej rodziny, ale ze szczególną miłością serca Naszego udzielamy go
robotnikom i innym pracownikom fizycznym, których Nam Opatrzność w
szczególny sposób poleciła, jak również i chrześcijańskim pracodawcom i
przedsiębiorcom.
Dan w Rzymie; u świętego Piotra, dnia 15 maja 1931, w dziesiątym roku
Naszego Pontyfikatu.
Pius XI
PRZYPISY:
1. Encyklika Arcanum, 10 lutego 1880.
2. Encyklika
Diuturnum, 20 czerwca 1881.
3. Encyklika Immortale Dei, 1 listopada
1885.
4. Encyklika Sapientiae Christianae, 10 stycznia 1890.
5.
Encyklika Quod Apostolici Muneris, 28 grudnia 1878.
6. Encyklika
Libertas, 20 czerwca 1888.
7. Encyklika Rerum Novarum, 15 maja 1891, nr
1.
8. Tamże, nr 13.
9. Tamże, nr 2.
10. Tamże, nr 13.
11.
Tamże, nr 1.
12. Św. Ambroży: De excessu fratris sui Satyri, 1,
44.
13. Encyklika Rerum Novarum, nr 13.
14. Wystarczy niektóre z
nich przypomnieć: Leon XIII: Encyklika Praeclara, 20 czerwca 1894; tegoż:
Encyklika Graves de communi, 18 stycznia 1901; Pius X: Motu proprio De
Actione Populari Christiana, 8 grudnia 1903; Benedykt XV: Encyklika Ad
Beatissimi, 1 listopada 1914; Pius XI: Ubi arcano Dei, 23 grudnia 1922;
tegoż: Encyklika Rite Expiatis, 30 kwietnia 1926.
15. Por. La
hierarchie catholique et la probleme social depuis l'Encyclique Rerum
Novarum 1891-1931, Union Internationale d'Etudes Sociales, fondee a
Malines, en 1920, sous la presidence du Card. Mercier, Paris, wyd.
Spes.
16. Encyklika Rerum Novarum, nr 26.
17. Tamże, nr 29.
18.
Tamże, nr 36.
19. Tamże, nr 42.
20. Tamże, nr 43.
21. Pius X:
Encyklika Singulari Quadam, 24 września 1912.
22. Kongregacja Świetego
Soboru: List do Achillesa Lienarta, biskupa diecezji Lille, 5 czerwca
1929.
23. Encyklika Rerum Novarum, nr 13.
24. Pius XI: Encyklika Ubi
arcano Dei, 23 grudnia 1922.
25. Ubi arcano Dei, 23 grudnia
1922.
26. Encyklika Rerum Novarum, nr 19.
27. Tamże, nr 19.
28.
Tamże, nr 7.
29. Przemówienie do uczestników Kongresu Włoskiej Akcji
Katolickiej, 16 maja 1926.
30. Encyklika Rerum Novarum, nr 6.
31.
Tamże, nr 10.
32. Tamże, nr 35.
33. Św. Tomasz: Suma Teologiczna,
II-II, q. 9, a. 134.
34. Encyklika Rerum novarum, nr 27.
35. Tamże,
nr 15.
36. Tamże, nr 7.
37. Tamże, nr 35.
38. Tamże, nr
34.
39. Tamże, nr 17.
40. Encyklika Casti Connubii, 31 grudnia
1930.
41. Encyklika Rerum Novarum, nr 27.
42. Tamże, nr 16.
43.
Św. Tomasz: Contra Gentiles, 3, 71; tegoż: Suma Teologiczna, I, q. 65, a.
2.
44. Encyklika Immortale Dei, 1 listopada 1885.
45. Encyklika
Rerum Novarum, nr 42.
46. Tamże, nr 15.
47. Encyklika Diuturnum
illud, 29 czerwca 1881.
48. Encyklika Divini illius Magistri, 31
grudnia 1929.
49. Encyklika Rerum Novarum, nr 22.
50. Encyklika Ubi
arcano Dei, 23 grudnia 1922.
Adiustacja tekstu: Grzegorz Kulik.
Numeracja i podtytuły
na podstawie tekstu zamieszczonego w: Dokumenty nauki społecznej Kościoła,
Cz. 1,
red. nauk. Marian Radwan, Rzym - Lublin 1996,
s.105-146.